Jak czytamy w "RP", NSA miałoby czekać powołanie Izby Dyscyplinarnej. O odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów sądów administracyjnych miałby decydować rzecznik powoływany przez prezydenta.
Czytaj także: Prawie 1300 sędziów może czekać "dyscyplinarka" za apel do OBWE. "Władza chce tresować sędziów"
Inny pomysł zakłada, że prezydent miałby decydować o powołaniu nie tylko prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego - jak dotychczas - ale również jego wiceprezesów i prezesów poszczególnych izb. "Niewykluczone, że jeśli zmiany wejdą w życie, to funkcje obecnych prezesów izb i wiceprezesów NSA zostaną wygaszone, a na ich miejsce prezydent powoła kolejnych, nowych szefów" - podaje "Rzeczpospolita".
W retoryce Zbigniewa Ziobry, reforma sądownictwa jest przeprowadzana m.in. po to, by usprawnić szybkość orzekania w polskich sądach. Co ciekawe jednak, tempo procedowania w sądach administracyjnych w Polsce nie odbiega od średniej europejskiej (w WSA mniej więcej trzy-cztery miesiące). Nieco gorzej, niż w tych wojewódzkich, wygląda szybkość rozstrzygania rozpraw w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Jednak i tu standardy nie są dalekie od innych państw UE.
- Jeśli strony godzą się na rozpoznanie sprawy na posiedzeniu niejawnym, to może ona potrwać trzy miesiące. Jeśli jednak chodzi o wyznaczenie terminów rozpraw, to w grę mogą wchodzić nawet dwa lata. A to i tak nie jest zły europejski wynik - wyjaśniał w rozmowie z "RP" sędzia Sylwester Marciniak, rzecznik NSA.
Kolejny pomysł reform zakłada, że sędziowie, którzy chcą dodatkowo zarabiać, będą musieli postarać się o nowe zgody. Dodatkowe zatrudnienie na uniwersytecie będzie możliwe np. tylko po uzyskaniu zgody ministra sprawiedliwości. Dla sędziów Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego taką zgodę miałby wydawać w przyszłości nie minister sprawiedliwości, ale sam prezydent RP.
Pomysł spłaszczenia struktury sądownictwa przewija się w narracji Ziobry od kilku lat. Teraz jednak wydaje się, że plan przybrał już swój ostateczny kształt. Wiąże się on z usunięciem instytucji sądów apelacyjnych z trzyszczeblowej dziś struktury. W ich miejsce powstanie więcej sądów okręgowych lub regionalnych.
"Pojawi się też instytucja sądów pokoju. Trafią do nich drobne karne sprawy wykroczeniowe. Drobne sprawy cywilne mają nadal trafiać do sądów rejonowych" - pisze "Rzeczpospolita"
Zobacz także: Zbigniew Ziobro o planach Zjednoczonej Prawicy. "Jednym z punktów dokończenie reformy sądownictwa"
Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, zmiany, do których dąży PiS, mają również sprawić, że liczba sędziów Sądu Najwyższego zostanie znacznie zredukowana.
Według naszych informatorów zamiast 97 sędziów pozostać ma ich elitarna 20-, może 30-osobowa grupa. Reszta przejdzie w stan spoczynku z powodu reorganizacji
- podawała "Rz", dodając, że dotychczasowe izby Sądu Najwyższego mają też być łączone. Chodzi między innymi o Izbę Dyscyplinarną (to do jej działania miał zastrzeżenia Trybunał Sprawiedliwości UE) i Izbę Karną. Połączone ze sobą miałyby też zostać Izba Cywilna i Izba Pracy.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia Iustitia alarmuje, że PiS ma w rzeczywistości na celu doprowadzenie w Sądzie Najwyższym do sytuacji podobnej do tej, która zaszła w Trybunale Konstytucyjnym. Jego zdaniem rządzący chcą mieć pewność, że Sąd Najwyższy nie będzie sprzeciwiał się władzy.