- Bardzo się obawiamy, że pod pretekstem protestów został zatrzymany w ramach zemsty - powiedział w Polsat News Aleksy Dzikawicki, wicedyrektor Telewizji Biełsat. Redakcja od trzech dni nie ma kontaktu ze swoim pracownikiem. Stanisław Iwaszkiewicz w swoim ostatnim materiale opisał związki Łukaszenki z kobietami. Zdaniem kierownictwa Biełsatu mogło to rozjuszyć władzę.
Iwaszkiewicz opisał m.in. działalność agencji modelek, z której przed laty podobno werbowano kobiety na nieformalne spotkania z Łukaszenką, a także konkurs na "Supermodelkę Białorusi 1996", którego uczestniczkom kazano chodzić na czworaka po scenie "kręcąc tyłkami, mrucząc i miaucząc". Twierdzi on, że takie było życzenie Łukaszenki. Dodatkowo dziennikarz wskazał, kto może być matką nieślubnego syna głowy państwa.
Z tego, co w Polsat News mówił Aleksy Dzikawicki, dziennikarza Telewizji Biełsat jak dotąd nie znaleziono w żadnym areszcie.
Sterowana przez reżim Centralna Komisja Wyborcza Białorusi poinformowała, że według wstępnych wyników wybory prezydenckie w kraju wygrał Alaksandr Łukaszenka z wynikiem 80,23 procent. Drugie miejsce zajęła Swiatłana Cichanouska, która miała otrzymać 9,9 procent głosów wyborców. Pozostali kandydaci - Andrej Dzmitryjeu, Hanna Kanapacka i Siarhiej Czeraczań otrzymali po nieco ponad 1 procent poparcia. Przeciw wszystkim kandydatom - jak podaje CKW - zagłosowało 6,02 proc. uprawnionych do głosowania.
Wielu Białorusinów oraz opozycjoniści nie uznają wyników podanych przez CEK. Cichanouska uważa, że to ona jest zwyciężczynią wyborów prezydenckich, a wyniki zostały sfałszowane.