Brak żelaznych dowodów dotyczących wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu sprawił, że prokuratura, biegli i sąd musieli odtwarzać przebieg zdarzenia, posiłkując się zeznaniami świadków. Kilka dni temu sąd podjął decyzję o warunkowym umorzeniu postępowania na rok. Jak donosi "Rzeczpospolita", rządowe auta nie posiadają kamer, ani żadnych innych rejestratorów czy nawigacji, które pozwoliłyby ustalić lokalizację pojazdu.
- To ma zapobiec sytuacji, że ktoś zhakuje system, przejmie kontrolę nad pojazdem, ustali, gdzie się on w danej chwili znajduje i np. zdalnie, elektronicznie wyłączy hamulce. To zagrożenie realne - cytuje swoje źródło "Rzeczpospolita".
Obawy przed zhakowaniem sprzętu elektronicznego w samochodach rządowych źródło dziennika argumentuje sytuacją sprzed dwóch lat, kiedy to w Anglii hakerzy zdalnie przejęli kontrolę nad pojazdem, podwyższając temperaturę do 29 stopni oraz zamykając zamki elektroniczne.
O zainstalowanie urządzeń rejestrujących do BOR (dzisiejszy SOP) zwróciła się krakowska prokuratura. Skierowana prośba motywowana była ułatwieniem w prowadzeniu odpowiednich kroków na podstawie materiału audiowizualnego.
Na pytanie "Rzeczpospolitej" w sprawie kamer w pojazdach rządowych rzecznik SOP, Bogusław Piórkowski odpowiedział krótko. - Nie ujawniamy szczegółów ochrony. Dziennik dodaje, że rejestratorom przeciwni są także pasażerowie pojazdów rządowych, którzy nie chcieliby, aby m.in. ich rozmowy przedostały się na zewnątrz.