"Błaszczak pozbył się kozy Macierewicza". Symboliczny koniec wojny prezydenta i MON

Jacek Gądek
Nominacje generalskie przypieczętowują koniec wojny między Pałacem Prezydenckim a MON. Odwilż nastąpiła z chwilą odwołania Antoniego Macierewicza. 1 marca był pierwszą datą, która mogła posłużyć przyznaniu wojskowym gwiazdek - wykorzystano ją sprawnie.

1 marca to młode święto - Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Jego ustanowienia chciał prezydent Lech Kaczyński, a po jego śmierci projekt podtrzymał Bronisław Komorowski. Nie ma więc długiej tradycji. Ale nominacje generalskie Andrzej Duda już tego dnia wręczał.

Dokładnie 2 lata temu awansowano Kraszewskiego - to o niego toczyła się wojna

Na stronach Pałacu znajduje się krótka notka o nominacjach z 1 marca sprzed dwóch lat. Wówczas to Antoni Macierewicz zawnioskował do prezydenta o dwa awanse generalskie. A więc bardzo mało. Jedną z nominowanych był płk Jarosław Kraszewski - dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. To m.in. o niego później wybuchła wojna między Macierewiczem a Andrzejem Dudą. Drugim awansowanym był płk Krzysztof Król - dziś zyskuje kolejną gwiazdkę.

Doskonałym dowodem na zakopanie topora wojennego jest dzisiejszy awans dla gen. Cezarego Wiśniewskiego. Jego bardzo ceni Andrzej Duda, więc rok temu - jak na złość prezydentowi - Macierewicz zesłał go do Waszyngtonu, gdzie jest teraz attache wojskowym. Ten awans to jasny dowód, że placówka dyplomatyczna to dla Wiśniewskiego jeszcze nie jest przyspieszona emerytura.

Takich bardzo konkretnych dowodów na dobrą współpracę Pałacu Prezydenckiego z MON-em jest sporo.

"Kozę wprowadził Macierewicza, a pozbył się jej Błaszczak"

W rozmowie z Gazeta.pl gen. Roman Polko ocenia, że wręczenie 14 nominacji generalskich to "powolny powrót do normalności".

Jak ktoś wyprowadza teraz z domu kozę, którą wcześniej ktoś inny wprowadził, to już jest lepiej. Tę kozę wprowadził minister Antoni Macierewicza, a pozbył się jej minister Mariusz Błaszczak. Zmiana na stanowisku szefa MON oznacza powrót standardu nawet z czasu, gdy prezydent był z innej opcji niż minister obrony czy premier. Armia nie może być przecież obszarem gorszących i obniżających morale wojska sporów między ministrem a prezydentem - mówi były dowódca GROM-u.

"Od razu pojawiało się podejrzenie, że coś z nim jest nie tak"

Zwłaszcza, że blokada awansów to był realny problem, a nie tylko swary o prestiż. Bardzo kłopotliwy był brak czwartej gwiazdki dla najważniejszego żołnierza w Polsce: gen. Leszka Surawskiego, szefa Sztabu Generalnego WP. - Ofiarą (konfliktu MON z prezydentem - red.) była armia i gen. Surawski - podkreśla Polko. Macierewicz bowiem uparcie nie chciał mu dodać czwartej gwiazdki i to mimo że sam uczynił go szefem sztabu.

To obniżało naszą pozycję w strukturach międzynarodowych. Przecież jeśli zjeżdżali się szefowie sztabów, dla których cztery gwiazdki są standardem, a polski generał miał niższy stopień, to od razu pojawiało się podejrzenie, że coś z nim jest nie tak - mówi gen. Polko.

I wskazuje analogiczny przykład z krajowego podwórka: Gdy 21. Brygadą Strzelców Podhalańskich dowodzi pułkownik, a nie generał, to cała brygada się zastanawia, co przeskrobał dowódca, że nie chcą mu dać generalskiej gwiazdki.

Przed Błaszczakiem dużo trudniejsze zadania niż awansowanie ludzi

Nominacje generalskie to jednak najprostsze zadanie. I to nawet jeśli wypełnienie luki po dowódcach, których z armii wypchnął Macierewicz, potrwa parę lat. Dużo trudniejszą kwestią jest reforma dowodzenia armią i nowa doktryna wojskowa państwa. O programie modernizacji uzbrojenie za gigantyczne pieniądze już nie wspominając.

Więcej o: