Platforma Obywatelska była w stanie dać Adamowiczowi bardzo dużo, by nie startował na prezydenta Gdańska. O tym, aby dzisiejszy włodarz miasta nie kandydował ponownie, przesądziła jego sprawa dot. oświadczeń majątkowych i walizki z pieniędzmi.
O jaką walizkę chodzi?
Przed sądem toczy się proces Pawła Adamowicza dot. nieprawdziwych informacji w jego oświadczeniach majątkowych.
Paweł Adamowicz odpowiada za złożenie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych w latach 2010-2012. Nie ujawnił wszystkich posiadanych mieszkań (zabrakło dwóch) i części oszczędności (od 50 do 300 tys. zł). Prezydent tłumaczył, że te pieniądze pochodziły z darowizn od rodziny dla dzieci, a o wpisaniu mieszkań zapomniał, a potem "mechanicznie" powielał ten błąd.
Kłopotliwe zeznania
W połowie grudnia zeznawali urzędnicy skarbowi i kuzyn żony prezydenta.
- Byliśmy zszokowani tymi zeznaniami. Co jeszcze może wyjść? - mówi osoba z pomorskiej Platformy. Urzędniczka Urzędu Skarbowego opisywała bowiem, jak kilka lat temu zajmowała się sprawą deklarowanych przez Magdalenę Adamowicz (żonę Pawła Adamowicza) darowizn ze strony jej dziadków dla jej i Pawła Adamowicza dzieci. Opisywała, że chodziło o kwotę ok. 500 tys. zł. Dziadkowie dziś już nie żyją.
Według zeznań urzędniczki Adamowicz tłumaczyła, że dziadkowie mieli dysponować tak wielką kwotą, bo babcia była krawcową "dla elity". Z kolei dziadek "przywiózł walizkę pieniędzy wracając z Niemiec z robót, gdzie u jakiegoś bauera pracował".
Ponadto dziadkowie mieli żyć bardzo oszczędnie, dostawać wysokie emerytury i odkładać pieniądze. Wedle świadka Adamowicz miała być wielokrotnie wzywana przez fiskus do złożenia dokumentów dot. darowizn, ale tego nie zrobiła. Urząd nie dał więc wiary wyjaśnieniom żony prezydenta Gdańska ws. źródła darowizn. Z kolei kuzyn opisywał, jak widział u babci dużo złota i potwierdził, że pomagała rodzinie. Sam miał otrzymywać czasami po kilkaset złotych - uznał jednak, że dziadkowie mogli mieć pół miliona dla swoich prawnuków.
Moment decyzji
W PO słyszymy, że to po tych zeznaniach jasne stało się, że Paweł Adamowicz nie powinien być namaszczony przez Platformę. - Odkładaliśmy decyzję ws. kandydata na prośbę samego Adamowicza. Liczył na to, że sprawa jego oświadczeń majątkowych zostanie zamknięta jeszcze w grudniu, ale ona wtedy wybuchła na nowo - podkreśla nasz rozmówca.
Inny polityk z Pomorza: Jakich rzeczy możemy się jeszcze dowiedzieć w czasie kampanii? Poparcie Adamowicza przez PO byłoby bardzo ryzykowne. Nie możemy podjąć ryzyka, że nasz kandydat zostanie aresztowany w czasie kampanii wyborczej i nie będzie mógł jej prowadzić.
W partii panuje ponadto przekonanie, że w miarę grillowania Adamowicz przez prokuraturę i media sympatyzujące z PiS, będzie słabł. Ta w sondażach i być może też ta w procesie.
PO poczeka
Teraz Platforma z rezerwą odnosi się do deklaracji Adamowicza, że i tak będzie startował, ale jako kandydat niezależny. PO liczy, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy jednak się wycofa. Decyzję o wskazaniu własnego kandydata partia przesunęła o kilka tygodni. Jeśli Adamowicz będzie podtrzymywał swoją chęć startu wbrew PO, to nominacji może być pewny Jarosław Wałęsa, europoseł PO.
Argument jest prosty: do starcia z Adamowiczem, którego nazwisko zna każdy gdańszczanin, musi stanąć ktoś, kto ma równie wielką rozpoznawalność. Agnieszka Pomaska - szefowa Platformy w Gdańsku - jest bardziej osadzona w lokalnych sprawach, ale w sondażach wypada słabiej niż partyjny kolega o legendarnym nazwisku.
Sondaże i otoczenie
Najwyższe słupki poparcia w sondażach ma jednak nie Jarosław Wałęsa, ale Paweł Adamowicz. - Zachłysnął się tymi wynikami. Całe jego otoczenie walczy o życie, więc chce, aby startował - słyszymy w Platformie.
Radio Gdańsk opublikowało prawie miesiąc temu badanie GFK. Wśród potencjalnych kandydatów PO największe poparcie miał Adamowicz - 41 proc., potem Wałęsa - 26 proc., a trzecia była Pomaska - 11 proc. Najwyższy słupek wśród kandydatów PiS miał Kacper Płażyński - 22 proc. We wcześniejszym sondażu Kantar dla "Gazety Wyborczej" wyniki były nieco inne: Adamowicz (jako kandydat niezależny) - 26, Wałęsa (namaszczony przez PO) - 24, Płażyński (PiS) - 21.
Polityk PO z Gdańska: Jeśli Adamowicz trafi do aresztu, to wszystkie sondaże i tak wezmą w łeb.
Na takie obawy Paweł Adamowicz odpowiadał rano w RMF FM: Nie boję się, dlatego apelowałem do polityków PiS, aby grali fair, aby nie używali aparatu państwowego, policji politycznej, prokuratury do walki.