Dr Ewa Kurek wciąż obwinia zmarłego prezydenta ws. Jedwabnego. "Będę o tym rozmawiał z Martą Kaczyńską"

Jacek Gądek
Historyczka dr Ewa Kurek zakładała i zasiada we władzach Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego na Lubelszczyźnie. Bardzo ostro jednak krytykuje śp. prezydenta za postawę ws. Jedwabnego i chce zmienić jego decyzję o ekshumacjach.

Stowarzyszenia są dwa. Pierwsze (warszawskie): Ruch Społeczny im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego - tu prezesem jest Marta Kaczyńska. Drugie (lubelskie): Ruch Społeczny im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego na Lubelszczyźnie. Prezesem tego drugiego jest Andrzej Pruszkowski (wiceprezes PGE Dystrybucja S.A. w Lublinie, związany z PiS), a wiceprezesem właśnie dr Ewa Kurek. Co ciekawe, lubelskie stowarzyszenie Kurek zakładała razem z prof. Henrykiem Ciochem (zmarłym nominatem PiS do Trybunału Konstytucyjnego). Cioch był koordynatorem warszawskiego Ruchu w województwie lubelskim.

Dr Ewa Kurek: - Stowarzyszenia są niezależne od siebie. Prof. Cioch był naszym łącznikiem z Warszawą, bo był doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Lubelskie stowarzyszenie formalnie nie jest związane z tym Marty Kaczyńskiej, ale nosi imię jej ojca. Są zarejestrowane pod dwoma różnymi numerami KRS. Warszawski Ruch ma swoich koordynatorów w województwach, ale tylko w Lubelskiem powołano formalnie odrębne stowarzyszenie o identycznej nazwie, ale z rozszerzeniem "na Lubelszczyźnie".

Dr Kurek wypływa w kryzysie polsko-żydowskim

Dr Ewa Kurek zajmuje się sprawami na polsko-żydowskim styku. Coraz głośniej mówi o cofnięciu decyzji Lecha Kaczyńskiego ws. wstrzymania w 2001 r. ekshumacji w Jedwabnem. Mord na Żydach w Jedwabnem z powrotem stał się jednym z głównych elementów dyskusji w tych relacjach - z powodu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Podpisane przez prezydenta prawo, które wywołało kryzys dyplomatyczny w relacjach z Izraelem i z USA, zakłada do 3 lat więzienia za "publiczne i wbrew faktom przypisywanie Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie", a także za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Część badaczy i polityków uznała to za próbę zakneblowania ust, gdy mowa o przypadkach mordowania Żydów przez Polaków, a więc także o zbrodni w Jedwabnem.

Dr Ewa Kurek uważa, że sprawa Jedwabnego służy do uderzania w Polaków. Zbierała już podpisy pod wnioskiem o wznowienie przerwanych w 2001 r. ekshumacji ciał Żydów. Ale wniosek upadł. Nie odpuszcza jednak i gromadzi je na nowo.

"Grillowanie Polaków"?

Ostatnia próbka poglądów dr Ewy Kurek:

Od Jedwabnego zaczęło się grillowanie Polaków. My Polacy mieliśmy uwierzyć, że jesteśmy współwinni Zagładzie i ten argument był głoszony na świecie. Stąd ten w tej chwili - że tak powiem - bunt Żydów, że to się nie udało. Jeśli chodzi o Jedwabne, to nie mam pretensji do Żydów. Może to brzmi absurdalnie, ale za kłamstwo jedwabińskie odpowiadają nasze władze. Odpowiadają Polacy. Dlatego, że jak napisał [prof. Jan Tomasz] Gross te głupstwa w książce ["Sąsiedzi"], to trzeba było dać głos historykom

Tak mówiła kilka dni temu w Radiu Wnet. I podkreślała, że wówczas "władza historyków nie słuchała". Tą władzą w 2001 r. był zwłaszcza ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński.

Sekretarz Ruchu: patron zobowiązuje

Jakub Opara, sekretarz warszawskiego Ruchu, pytany o krytykę decyzji zmarłego prezydenta przez dr Kurek: - Jeśli ktoś zakłada stowarzyszenie i obiera na patrona śp. Lecha Kaczyńskiego, to staje się to zobowiązaniem, aby w działalności być wiernym poglądom i ideom prezydenta.

Będę rozmawiał z panią prezes Martą Kaczyńską na ten temat, jednak obawiam się, że stowarzyszenie pani dr Ewy Kurek jest odrębne i nie mamy tu formalnej możliwości, aby prawnie interweniować w tej sprawie.

Dr Ewa Kurek: - Nie ma żadnego dysonansu. Bardzo cenię śp. Lecha Kaczyńskiego i na niego głosowałam. Nie mam do niego zastrzeżeń, oprócz tego że niestety popełnił kardynalny błąd, bo się dał wpuścić w maliny rabinowi Schudrichowi ws. prawa Izraela dotyczącego dopuszczalności ekshumacji.

Decyzja prezydenta

W 2001 r. ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński wstrzymał decyzję o ekshumacji, bo gmina Żydowska zwróciła się do niego o ich zaniechanie.

Rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich argumentował, że "szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak". Liczba ofiar nie została ustalona z całą pewnością. Jan T. Gross w swojej książce "Sąsiedzi" (2001) pisał o 1600 ofiarach. Z kolei IPN ocenił, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała z inspiracji Niemców co najmniej 340 Żydów.

W jednym z wywiadów Kurek przekonywała jednak wręcz, że "nie wiemy, ile osób zostało zamordowanych i czy w ogóle". Żydowska organizacja B’nai B’rith Polin uznała słowa Kurek za obraźliwe.

Znów podpisy

Teraz historyczka zbiera podpisy pod nowym wnioskiem do ministra sprawiedliwości ws. wznowienia ekshumacji. W uzasadnieniu napisała, że Lech Kaczyński (choć jego nazwiska wprost nie wymieniła) wyżej postawił "widzimisię jednego rezydującego w Warszawie amerykańskiego rabina Michaela Schudricha" niż porządek prawny RP. - W Polsce władza bezkarnie od 16 lat wstrzymuje ekshumację w Jedwabnem, czyli łamie konstytucję i Kodeks Postępowania Karnego RP oraz kodeks karny Izraela i wmawia obywatelom, że szanuje jakieś wyimaginowane żydowskie prawo - pisze dr Kurek.

W starszych jej tekstach można przeczytać, że "brak wsparcia polityków, urzędników i historyków PiS dla projektu przeprowadzenia w Jedwabnem (...) ekshumacji, oznacza, że dobre imię Polski jest dla nich mniej ważne niż zadośćuczynienie wymysłom wąskich grup Żydów". - Taka postawa polityków i urzędników PiS świadczyć może jedynie o tym, że także w szeregach miłościwie nam rządzącej partii szerokim łukiem rozlała się epidemia zawsze dla Polski i Polaków destrukcyjnego i niechlubnego filosemityzmu - odnotowała. Pisała też o naciskach ze strony "polsko-amerykańskich żydowskich lewaków".

Kurek wietrzy skąpstwo

Inny przykład. Dr Kurek w jednym z tekstów podkreślała, że rabin Michael Schudrich, który skutecznie apelował w 2001 r. do Lecha Kaczyńskiego o wstrzymanie ekshumacji, chciał zaoszczędzić na pogrzebach, trumnach dla wykopanych szczątków, miejscach na cmentarzu i macewach. Powoływała się tu na informacje od "swoich 'żydowskich wiewiórek'".

Dr Ewa Kurek oprócz publicystyki jest też autorką książek. W "Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945" pisała, że getta "w istocie rzeczy były zbudowanymi w latach 1939-1942 przez polskich Żydów za zgodą okupujących polskie ziemie Niemców autonomicznymi prowincjami żydowskimi" i opisywała, że getto się bawiło.

Kurek nie jest jedyna

W minionym roku warszawskie stowarzyszenie usunęło z fotela wiceprezes, a więc zastępczyni Marty Kaczyńskiej, Małgorzatę Sołtysiak.

Podważała ona ustalenia IPN ws. pogromu kieleckiego i domagała się wznowienia śledztwa w tej sprawie. Czarę goryczy przelały wówczas wpisy Sołtysiak w internecie o prezydencie Andrzeju Dudzie i ówczesnej premier Beacie Szydło, którzy - wedle niej - "z Kielc robią żydowską hucpę oskarżając niewinne miasto za sowiecką zbrodnie". Potem straciła stanowisko zastępczyni Marty Kaczyńskiej w Ruchu.

Więcej o: