Chajzer dopiął swego. Kilkuset gości przyszło na urodziny 12-latki. "Niech hejtują"

Tomasz Golonko
Filip Chajzer, po tym jak dowiedział się, że na urodziny 12-latki z zespołem Aspergera nikt nie przyszedł, postanowił pomóc i wyprawił jej imprezę. W efekcie, w jednej z warszawskich sal zabaw, zjawiło się kilkaset osób. - Oliwka bardzo dobrze zareagowała na tak liczną grupę - mówi pani Dagmara, mama 12-latki.

Wszystko zaczęło się od nieudanych urodzin 12-letniej Oliwii. Dziewczynka chciała mieć imprezę z prawdziwego zdarzenia. Żeby spełnić marzenie córki, pani Dagmara zorganizowała jej urodziny w jeden z sal zabaw dla dzieci. Jednak, prócz jednej koleżanki, nikt z zaproszonych gości nie przybył. Sytuację opisała właścicielka sali zabaw na swoim profilu na Facebooku. Wpis przeczytał prezenter i dziennikarz stacji TVN Filip Chajzer, który - w porozumieniu z matką dziewczynki - postanowił zorganizować dla 12-latki urodziny-niespodziankę.

"Dziewczyny z obsługi sali zabaw zapytały Oliwkę, o czym marzy, kiedy przy pustym stole zdmuchnęła świeczki. Zapłakana odpowiedziała, że o gościach... To było jej jedyne marzenie. A marzenia trzeba spełniać!!! Zróbmy to" - pisał wtedy Chajzer na swoim Facebooku. Padła data - 4 listopada, godzina 16. Efekt? 43 tysiące użytkowników zareagowało na apel dziennikarza Facebooku, a treść wpisu udostępniono ponad 6 tysięcy razy.

Kilkuset ludzi na urodzinach 12-latki

W sobotę, tuż przed godziną 16, przed salą zabaw przy ulicy Merliniego 2 w Warszawie ustawiła się kolejka chętnych, by wziąć udział w urodzinach 12-letniej Oliwki. Żeby wejść, trzeba było czekać nawet 20 minut. Gośćmi byli rodzicie z dziećmi, którzy przynieśli prezenty i chcieli osobiście złożyć życzenia dziewczynce. W sumie, około godziny 16.30 salę zabaw wypełniło kilkaset osób.

W rozmowie z nami mama 12-latki przyznała, że jej córka do końca nie wiedziała, gdzie jedzie i jaka niespodzianka ją czeka. Na Oliwkę czekał nie tylko tłum gości, ale także tort, odśpiewane zostało sto lat, był też występ Kasi Łaski, która zaśpiewała "Mam tę moc" z "Krainy Lodu”. - Sama się denerwowałam, jak to wszystko wyjdzie - powiedziała piosenkarka.

Oliwia, dla której zorganizowano urodziny, przez całą imprezę uśmiechała się, z niemal każdym gościem zamieniła kilka słów. Stała, przyjmowała prezenty i życzenia. Ani przez chwilę nie sprawiała wrażenia, by sytuacja ją stresowała.

Mama Oliwki: Bałam się

- Jestem przerażona tłumem, który się tu pojawił - mówi w rozmowie z nami pani Dagmara, mama Oliwki. - Ale summa summarum wyszło ponad moje oczekiwania i marzenia. To jest po prostu niesamowite, jak ludzie zareagowali.

Na pytanie, czy brała pod uwagę, iż Oliwka może źle zareagować na taki tłum ludzi, pani Dagmara przyznała: - Oczywiście. Gdy tylko weszliśmy do budynku, to Oliwka bardzo dobrze zareagowała na tak liczną grupę. Przewidywałam pięć tysięcy różnych scenariuszy. Oliwka mogła się schować, czy gdzieś uciec, mogła się rozpłakać, bo dzieci z zespołem Aspergera taki tłum może przerazić.

Pani Dagmara dodała także, że Oliwka jest nieśmiała. - Byłam przygotowana na wszystko, jednak świetnie sobie radzi. Oceniam, że impreza bardzo podniesie jej samoocenę i moja córka zobaczy, że świat nie jest tylko czarny, ale i kolorowy.

Psycholog: Trzymamy za nią kciuki


- To dość częsta sytuacja w przypadku dzieci z ASD (zaburzeniami spektrum autyzmu - red.), że nie są zapraszane na urodziny koleżanek i kolegów, a i do nich nikt nie przychodzi - mówi nam Joanna Grochowska, psycholog i wiceprezes Fundacji SYNAPSIS. - Oczywiście zdarzają się wyjątki: zgrane klasy, fajni koledzy, wspólne odwiedziny, urodziny itp. Ale to rzadkość.

Jak podkreśla Grochowska, cieszy więc i pomysł, i odzew. Z jej punktu widzenia, to dobre nagłośnienie tematu wykluczenia osób z ASD. - Czy Oliwka poradzi sobie z taką imprezą i popularnością - trudno powiedzieć. Dla wielu dzieci z ASD tłumy nieznanych ludzi, nowe sytuacje są trudne. Ale dzieci są bardzo różne. Może Oliwka, z pomocą mamy sobie poradzi. Trzymamy za nią kciuki - dodaje psycholog.

I podkreśla, że na pewno dziewczynka poczuje chociaż przez kilka godzin, że jest akceptowana. - Miejmy tylko nadzieję, że ta akcja da głębszy efekt, że uwrażliwi innych na problem wykluczenia dzieci z ASD - kwituje Grochowska.

 Ludzie: Świetna akcja

W sumie, na urodziny 12-latki do centrum zabaw w Warszawie przyszło kilkaset osób. Wśród nich najwięcej rodziców z dziećmi. Każdy przyniósł prezenty oraz własnoręcznie namalowane życzenia dla Oliwki. W internecie rozbrzmiewały głosy, że na takiej imprezie zyskać może jedynie dziennikarz i jego popularność. Pytani przez nas goście nie podzielali podobnych wątpliwości:

- Nie wiem, co w takich akcjach jest złego - mówi pani Aniela, która na urodziny Oliwki przyszła z córką. - Moje dziecko jest w wieku Oliwki i nie wyobrażam sobie, aby było wykluczone ze środowiska ze względu na chorobę. Nikt nie ma prawa separować kogoś, tylko dlatego, że jest chory. A już na pewno nie dzieci.

- Jestem tatą trójki dzieci i przyszliśmy tu specjalnie, aby pokazać naszym pociechom, że trzeba być dobrym człowiekiem i dbać o innych, jeżeli są chorzy - mówi pan Andrzej z Warszawy. I dodaje: - Niech nasze dzieci uczą się od małego akceptacji i szacunku do innych, bez względu na to, kim są, jacy są, czy są zdrowi, czy chorzy. A rodzicie, którzy dzielą dzieci na lepsze i gorsze powinni posypać głowy popiołem.

Filip Chajzer wrzucił zdjęcie z urodzin 12-letniej Oliwki z autyzmem. "Tak powinny wyglądać urodziny"

 Chajzer: Niech hejtują

- Nie przypuszczałem, że przyjdzie tylu ludzi - mówi w rozmowie z nami Filip Chajzer. I dodaje: - Okazało się, że na urodziny dziewczynki, na które wcześniej nie przyszedł nikt, poza jedną koleżanką, nagle przychodzi tylu ludzi, że korkuje się w sobotę wieczorem ulica Puławska. Przed wejściem była kolejka chętnych, by znaleźć się na urodzinach Oliwki.

Jak twierdzi dziennikarz, ta historia "dała mu i innym zebranym kopa". - Bo żyjemy w świecie, który nie jest łatwy, a nasze życie nie jest kolorowe, jak w serialu - uzasadniał i dodał: - Dziś podchodzili do mnie i do mamy Oliwki rodzicie, którzy dziękowali za tę akcję, bo okazała się lekcją życia dla ich własnych dzieci.

Zapytany, czy na organizację takich wydarzeń ma wpływ fakt, że sam stracił dziecko, powiedział: - Trzeba mieć cel w życiu. Żeby życie miało większy, bądź mniejszy sens. Chciałbym, że moje miało większy.

W mediach społecznościowych, o których sile wspominał dziennikarz, są także ci, którzy nie wierzą w jego czyste intencje. Wielu zarzuca Chajzerowi ocieplanie wizerunku takimi akcjami. - A niech hejtują - odpowiada. - Każdy ma do tego prawo, żyjemy w wolnym kraju i można wyrażać opinie. Oby tylko nie przeginać.

Chajzer kupił chłopcu książkę. Akcja marketingowa? Opowiedział o szczegółach. "Po 15 minutach odezwała się jego mama, a potem..."

Więcej o: