Rezydentom, którzy protestują od 2 października, mocno się obrywa. A nie głodują tylko dla siebie, tylko dla dobra wszystkich Polaków. Zobacz, dlaczego protest młodych lekarzy dotyczy również ciebie.
Porozumienie Rezydentów obliczyło, że w 2016 roku rezydent na etacie zarabiał średnio 2275 złotych na rękę (od 2275 do 2777 zł). Jak podają na swojej stronie internetowej ww.rezydenci.org.pl, ich pensje nie wzrosły od 2007 roku. A mówimy o zarobkach po 6 latach studiów i 13-miesięcznym stażu podyplomowym, w trakcie trwającej od 4 do 6 lat rezydentury. Średni wiek, gdy uzyskują tytuł specjalisty i przestają być rezydentami, to 37 lat.
Głodujący chcą, by ich pensje wzrosły dwukrotnie. Zakładając, że chodzi o kwotę 4,5 tys. na rękę, by spełnić ten postulat, polskie państwo musiałoby wyłożyć na stół dodatkowe 766 mln złotych. To mniej niż 1 proc. pieniędzy, o które walczą rezydenci.
Skoro nie na pensje, to o pieniądze na co postulują rezydenci? Wśród ich głównych postulatów jest podwojenie wydatków na służbę zdrowia. Protestujący domagają się, by w ciągu trzech lat zwiększyć je o 45 proc. – z 77 mld zł (4,7 proc. PKB) do 112 mld zł (6,8 proc. PKB) oraz o 91 proc. do 2027 roku, czyli do 147 mld zł.
Rezydenci robią to w interesie wszystkich Polaków, nie tylko swoim. Jak podaje GUS, polskie społeczeństwo starzeje się. Według prognoz, w 2050 roku udział osób w wieku 65 plus zwiększy się do 35 proc. w miastach i 30 proc. na wsiach. Jeśli w porę nie zwiększymy nakładów na służbę zdrowia, skutki mogą być opłakane.
Rezydenci chcą, by w 2027 roku te wydatki w Polsce były wyższe i wynosiły 9 proc., czyli więcej niż przeznaczają na to unijni pionierzy, tacy jak Dania (8,6 proc. PKB), Francja (8,2 proc. PKB) oraz Holandia i Austria (oba po 8 proc. PKB). Młodzi medycy wyjaśniają jednak, że polska służba zdrowia potrzebuje zwiększonych nakładów z powodu kilkudziesięciu lat zaniedbań. Tego samego postulatu w 2006 roku użył obecny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (wtedy prezes NIL) w liście do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W Polsce brakuje lekarzy. Naczelna Izba Lekarska w ciągu ostatnich dwóch lat odnotowała 25-procentowy wzrost liczby zaświadczeń potrzebnych do pracy w krajach UE. Kolejni wyjeżdżają do Kanady, USA czy Nowej Zelandii, gdzie takie papiery nie są potrzebne.
"Dotąd unikałem rozmowy o swoich zarobkach" - pisze lekarz i pokazuje nam wyciąg ze swojego konta
Zgodnie z danymi OECD, w Polsce przypada 2,3 lekarza na 1000 mieszkańców. Dla porównania, Austria ma ich 5,1, Norwegia - 4,4. Z kolei dane Eurostatu z 2014 pokazują, że Polska ma najmniej lekarzy na 100 000 mieszkańców ze wszystkich krajów Unii Europejskiej.
Zdjęcie z raportu Eurostatu „Key figures on Europe 2017”:
Liczba lekarzy w Polsce Eurostat, 'Key figures on Europe 2017', s. 46
Rezydenci to 10 proc. wszystkich polskich lekarzy. Mają pełne prawo wykonywania zawodu i taką samą odpowiedzialność, co lekarze specjaliści. Bez nich i tak ogromne kolejki w szpitalach byłyby znacznie większe. Ich zmniejszenie to kolejny postulat rezydentów. Nie robią tego dla siebie, tylko dla wszystkich tych, którzy chociaż raz czekali kilka godzin w nocy na SORZE lub którym wizytę u lekarza wyznaczono za półtora roku.
By się utrzymać, lekarze rezydenci często muszą pracować w kilku miejscach na raz. Nawet po 250 godzin miesięcznie. Są przepracowani i przemęczeni. Mają empatii dla pacjentów. W gabinecie zamiast leczyć, muszą wypełniać mnóstwo papierów.To kolejny postulat rezydentów: chcą ograniczenia biurokracji, by przez większość wizyty nie musieli patrzeć w komputer, tylko by mogli skupić na pacjencie.
***
Popierasz strajk głodowy lekarzy? Czekamy na Twoją opinię pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl
Kibice Legii mają genialny patent na motywowanie graczy! "Piłkarze dziękują i proszą o więcej" [MAKE POLAND GREAT AGAIN]