Wśród poszkodowanych przez założyciela Miramaxu i The Weinstein Company ma być amerykańska aktorka Ashley Judd, znana z filmów takich jak „Kolekcjoner” czy „Podwójne zagrożenie”.
Judd po raz pierwszy opowiedziała swoją historię magazynowi „Variety” w 2015 roku. Wtedy nazwisko Weinsteina zataiła. Tym razem aktorka wyznała o kogo chodzi. W 1997 roku Harvey Weinstein zwabił ją do hotelu Penisula Beverly Hills pod pretekstem służbowego śniadania i molestował.
„Byłam molestowana seksualnie przez jednego z najsławniejszych i najbardziej podziwianych szefów w Hollywood. Był w tym niezwykle podstępny i wprawiony. Przyjedź do hotelu, to coś zjemy, zapraszał. Więc przyjechałam. Dowiedziałam się, że aktualnie przebywa w swoim pokoju. Pomyślałam, że chyba sobie ze mnie żartuje. Tłumaczył, że pracował całą noc i że planuje zamówić płatki na śniadanie do pokoju. Zwabił mnie do siebie. Był obrzydliwy. Otworzył mi w szlafroku. Zaproponował masaż, dopytywał, czy weźmiemy razem prysznic. Proponował różne rzeczy od kiedy tylko weszłam. Odmawiałam, a on dalej naciskał” - wyznała Ashley Judd.
Do tego samego hotelu 17 lat później Harvey Weinstein miał zaprosić nowo zatrudnioną pracownicę The Weinstein Company, Emily Nestor. Jak twierdzi „New York Times”, miał zaproponować jej, że jeśli będzie z nim sypiać, to pomoże jej w rozkręceniu kariery.
Rok później Weinstein miał w podobny sposób potraktować producentkę pracującą w jego firmie, Lauren O’Connor. Ta jednak zgłosiła sprawę kierownictwu The Weinstein Company. W oficjalnej notatce napisała, że „w firmie panuje toksyczna atmosfera dla kobiet”.
Dziennikarskie śledztwo zaprowadziło dziennikarki „New York Timesa” – Jodi Kantor i Megan Twohey – do podobnych spraw sprzed 30 lat. Wśród poszkodowanych były obecne i byłe pracownice firmy oraz kobiety z przemysłu filmowego.
Dziennikarki dotarły do informacji, że na przestrzeni trzech ostatnich dekad Weinstein podpisał ugody sądowe: w 1990 roku z asystentką z Nowego Jorku, w 1997 z aktorką, w 1998 roku z asystentką z Londynu, w 2015 roku z włoską modelką w 2015 roku oraz z Laurą O’Connor, producentką w „The Weinstein Company”.
Poszkodowanych, jak twierdzi „New York Times”, jest znacznie więcej. Wśród nich jest Rose McGowan. Aktorka na Twitterze zachęca inne ofiary, by się nie poddawały. „Kobiety, walczcie dalej. Do mężczyzn, którzy tam są – powstańcie. Potrzebujemy was jako sojuszników. Bądźcie odważni”.
Harvey Weinstein odniósł się do oskarżeń „New York Timesa”. W oświadczeniu przesłanym do gazety napisał: „Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że muszę być lepszym człowiekiem, dlatego zmieniłem relacje ze współpracownikami. Jest mi przykro z powodu tego, jak traktowałem koleżanki. Wiem, że zadałem im wiele bólu”. Producent napisał też, że zdecydował się na terapię i planuje zrobić przerwę w pracy.
Jak podaje „Daily Mail”, w oświadczeniu Weinstein napisał też takie zdanie: „Dorastałem w latach 60. i 70., kiedy reguły zachowania w miejscu pracy były inne. Taka była wtedy kultura. Od tamtej pory nauczyłem się jednak, że to nie jest wymówka”.
Producent w innym tonie wypowiedział się w pierwszym wywiadzie po wybuchu afery. W rozmowie z „The Timesem” zaprzeczył oskarżeniom ze strony Ashley Judd i zapowiedział, że pozwie redakcję „New York Timesa”.
Sprawę skomentowała m.in. Lena Dunham, aktorka i reżyserka, która często zabiera głos w sprawach dotyczących praw kobiet. Na koncie na Twitterze napisała, że kobiety, które zdecydowały się mówić o molestowaniu przez Weinsteina, wykazały się odwagą.
„Kobiety, które zdecydowały się powiedzieć o molestowaniu seksualnym przez Harveya Weinsteina zasługują na nasz podziw. To nie jest fajne ani łatwe. To jest odważne”.