Państwowa Agencja Atomistyki wydała w środę komunikat, który na pierwszy rzut oka mógłby budzić niepokój. "Niewielkie ilości izotopu rutenu-106 wykryte w powietrzu na terenie Polski" - napisano w komunikacie. Wspomniany izotop jest promieniotwórczy. Wykorzystuje się go w medycynie, m.in. przy leczeniu nowotworów oka.
Pracownicy rządowej agencji uprzedzając lawinę pytań, po wycieku informacji o tym odkryciu napisali, że według obecnych parametrów podawanych przez stacje pomiarowe na terenie całego kraju - nikt nie powinien mieć obaw dot. swojego zdrowia.
"Nie należy podejmować żadnych działań, a w szczególności przyjmować preparatów z jodem. Najwyższe stężenie rutenu wstępnie oznaczone na terenie Polski wynosi 6,4 mBq/m3. Jest to bardzo niewielka ilość" - podkreśla PAA. Jej eksperci dookreślają, że "człowiek musiałby wdychać powietrze z takim stężeniem rutenu-106 przez okres wielokrotnie przekraczający czas życia ludzi, aby otrzymać roczną dawkę promieniowania jonizującego uznawaną za bezpieczną".
Skąd w ogóle ruten-106 wziął się w Polsce? Polska Agencja Atomistyki poinformowała, że trudno to ustalić. Jednocześnie jej eksperci uspokajają: "obecność w próbkach wyłącznie rutenu-106, wyklucza jego pochodzenie z elektrowni jądrowej". I spekulują, że prawdopodobnym źródłem może być laboratorium lub instalacja produkująca ruten-106 albo nieprawidłowa utylizacja tej substancji.