Ewa "Tygrysica" Piątkowska to najbardziej utytułowana polska pięściarka - mistrzyni Europy i świata federacji WBC. Jak się właśnie okazało, prywatnie jest koleżanką Bartłomieja Misiewicza.
Były rzecznik MON zniknął z polityki po wykluczeniu go z PiS. Od tego czasu imał się różnych zajęć. Stworzył stronę dezinformacje.net, na której miał informować o "fake newsach", jednak po kilku dniach wszystkie treści zniknęły, zostały jedynie podziękowania dla odwiedzających; miał prowadzić program w TV Republika, ale ostatecznie utknął na poziomie tworzenia koncepcji; założył też własną firmę, która ma zajmować się niemal wszystkim - od działalności naukowej do udzielania pożyczek.
Pod zdjęciem Piątkowskiej pojawiło się bardzo wiele komentarzy w podobnym tonie: "Jeśli to sparing partner do obicia mordy to ok. Jak nie - to wstyd i kompromitacja", "Dziękuję za dotychczasowe posty. Po tym wpisie rezygnuję z dalszych", "Z nim nawet na przypadkowym zdjęciu wstydziłbym się pokazywać".
Pięściarka broni kolegi. "Jakoś na walkach tych ludzi nie widziałam, ale do wybierania mi kolegów pierwsi" - napisała w komentarzu. Na wzmiankę o tym, że Misiewicz rozdawał stanowiska na dyskotece, odpisała z kolei "nie wierz mediom".
Od apteki "Aronia" do zarządu państwowego producenta broni. Tak wyglądała kariera Misiewicza >>>
Bartłomiej Misiewicz rozpoczynał polityczną działalność w wieku 17 lat jako asystent Antoniego Macierewicza - współpracował z nim m.in., gdy Macierewicz kierował parlamentarnym zespołem ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jako działacz PiS, Misiewicz m.in. był pełnomocnikiem tej partii w Piotrkowie Trybunalskim i członkiem Krajowej Komisji Rewizyjnej, startował bez powodzenia w wyborach parlamentarnych 2015 r. Był też zatrudniony przez biuro posłanki PiS do Parlamentu Europejskiego Beaty Gosiewskiej, przez PiS oraz w aptece "Aronia" w Łomiankach.
Jego polityczna kariera nabrała tempa, kiedy został rzecznikiem prasowym szefa MON. Ostatnim stanowiskiem była posada pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Jak nieoficjalnie ustaliła "Rzeczpospolita", 27-latek w nowej pracy miał liczyć na wynagrodzenie sięgające nawet 50 tys. złotych. Umowę jednak rozwiązano i skończyła się także cierpliwość Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS najpierw zawiesił Misiewicza w prawach członka partii, a następnie specjalnie powołana komisja zmusiła go do ustąpienia.