Propozycja Andrzeja Dudy na zmianę konstytucji powstała ekspresowo i już trafiła do kosza. Ale miała swój cel

Jacek Gądek
Żaden z zapisów w projektach Andrzeja Dudy o Sądzie Najwyższym i KRS nie zaskoczył. Nowością jest propozycja zmiany konstytucji - wymyślona w ostatnich dniach. Na naszych oczach trafia ona do kosza, ale dzięki temu prezydent otwiera nową rundę negocjacji z PiS.

Istotą sporu pomiędzy Andrzejem Dudą a PiS, gdy chodzi o Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa, są kadry. Reszta to didaskalia bez większego znaczenia i wagi dla obozu "dobrej zmiany".

Sąd Najwyższy

W przypadku Sądu Najwyższego polem konfliktu jest, czy wszyscy czy tylko najstarsi sędziowie Sądu Najwyższego zostaną z niego wyrzuceni. I po drugie: kto - prezydent czy Nowogrodzka - będzie decydować, którzy sędziowie po 65. roku życia w SN będą mogli pozostać. Obecnie ten wiek ukończyło 29 sędziów SN, a do końca roku kończy go kolejnych dwóch.

Praktyczna różnica jest taka: PiS chciało mieć możliwość wymiecenia 100 proc. sędziów SN, a prezydent chciałby sobie dać opcję pozbycia się jedynie ok. 40 proc. To dlatego, że niemal 40 proc. sędziów będzie miało ukończone 65 lat w czasie, gdy ustawa miałaby wejść w życie. Propozycja prezydenta ponadto dałaby kobietom, które orzekają w SN i mają 60 lat, możliwość dobrowolnego odejścia w stan spoczynku.

Solą w oku PiS jest I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf. Póki co, nie ma jednak absolutnej pewności, że odeszłaby w stan spoczynku mimo osiągnięcia wieku 65 lat.

Cała reszta w projekcie dotyczącym SN ma dla PiS znaczenie dużo mniejsze, albo partia rządząca z głową państwa co do istoty się zgadza.

KRS

"Wojna na górze" jest też o to, kto będzie wskazywał ludzi na stanowiska w Krajowej Radzie Sądownictwa. Opozycja - ale przede wszystkim PiS - zarzucają prezydentowi, że gdyby on wskazywał sędziów-członków KRS, to stanowiłoby to naruszenie konstytucji.

Stąd ucieczka do przodu Andrzeja Dudy: propozycja zmiany konstytucji, która "pozwoli prezydentowi w sposób niewątpliwy tych nominacji do KRS w takiej sytuacji dokonać". "Takiej sytuacji", czyli gdyby przez dwa miesiące Sejm nie zdołał wskazać członków KRS większością 3/5. A to, że nie zdoła się zebrać taka większość, graniczy z pewnością.

Ekspresowy pomysł do kosza

Pomysł Andrzeja Dudy, by to prezydent zgłosił teraz projekt zmiany konstytucji, jest działaniem ad hoc, na szybko - nie wynika z żadnej długiej i gruntownej analizy, ale jest odpowiedzią na zarzuty niekonstytucyjności (bo artykuł 187 konstytucji mówi, że prezydent powołuje do KRS tylko jednego przedstawiciela). A także z braku czasu.

Oczywiście propozycja Dudy, aby zmienić konstytucję (do tego potrzeba 2/3 Sejmu), jest bez najmniejszych szans. Prezydent od razu więc zasugerował, że wobec spodziewanego upadku propozycji zmiany konstytucji, zacząć trzeba w tym punkcie od zera. - Jeżeli nie (uda się zmienić konstytucji - red.), to będziemy mieli problem, będzie potrzebne inne rozwiązanie - zaznaczył. Słowem: jest tu pole do negocjacji z Jarosławem Kaczyńskim, bo prezydent de facto rezygnuje z przyznawania sobie dodatkowego prawa przy wskazaniu członków KRS.

Targ o głowy sędziów

Sposób wyłaniania KRS od początku był przedmiotem tarć miedzy PiS a prezydentem. Partia rządząca chciała, aby to prawo rozparcelować także na Sejm, Senat i prezydenta, rezygnując jednocześnie z konieczności uzyskania dla kandydatur większości 3/5. To też jest jednak rozwiązanie konstytucyjnie wątpliwe.

Przedmiot targu jest zarysowany: prezydent wyraźnie rezygnuje z roszczeń ws. KRS i oczekuje w zamian zmiękczenia stanowiska PiS. Na jakim polu? Zapewne tym dotyczącym Sądu Najwyższego, a tam stawką są głowy ok. 50 sędziów.

Zobacz także. Dziwne billboardy "promują" Polskę w... Polsce. 9 minut grillowania polskiej Fundacji Narodowej [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

Więcej o: