Sąd Najwyższy nie określił, czy prezes Przyłębska została wybrana legalnie

Sąd Najwyższy odmówił odpowiedzi na pytanie Sadu Administracyjnego, czy prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska została wybrana legalnie.

W poniedziałek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że weryfikowanie w trybie cywilnym powołania prezesa Trybunału Konstytucyjnego jest niezgodne z konstytucją. Wyrok wydał, bo wniosek złożyła grupa posłów PiS, którzy twierdzili, że cywilne sądy nie mają prawa zajmować się kwestią legalności wyboru.

"Brak zdolności procesowej"

Jednak jak tłumaczył dziś rzecznik Sądu Najwyższego nie to miało wpływ na jego decyzję. Jak mówił Michał Laskowski sąd nie mógł udzielić odpowiedzi na pytanie prawne Sądu Apelacyjnego, gdyż ani były, ani obecny prezes Trybunału nie mają w tej kwestii zdolności procesowej, a to Andrzej Rzepliński zainicjował całą sprawę składając skargę na okoliczności wyboru Julii Przyłębskiej. W przypadku organów państwa - przypomniał sędzia Michał Laskowski - zdolność inicjowania procedury prawnej zostaje nadana w odpowiednich regulacjach. "Sad najwyższy stwierdził, ze żaden przepis nie nadaje takiej zdolności sądowej prezesowi Trybunału Konstytucyjnego" - wyjaśnił rzecznik Sądu Najwyższego

O legalność zapytał w lutym Sąd Apelacyjny po skardze. We wniosku do Sądu Najwyższego zadał pytanie prawne ws. umocowania sędzi Przyłębskiej "do dokonywania czynności za prezesa TK jako stronę albo uczestnika postępowania cywilnego" oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. Jak wskazywał SA w grudniu 2016 r. nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa, a w Zgromadzeniu Ogólnym Trybunału 20 grudnia 2016 r. nie uczestniczyli wszyscy sędziowie TK, którzy złożyli ślubowanie (nie było sędziego Stanisława Rymara) - brały zaś w nim udział osoby, "które zostały wybrane przez Sejm VIII kadencji na obsadzone stanowiska sędziowskie".

"Koniec państwa prawa"

Decyzję Sądu Najwyższego krytycznie ocenił mecenas Roman Nowosielski. Pełnomocnik byłego prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego powiedział, że werdykt Sądu Najwyższego oznacza całkowitą samowolę w powoływaniu na stanowiska w wymiarze sprawiedliwości i "koniec państwa prawa". Sąd Najwyższy uciekł w kruczki prawne zamiast podjąć bardzo zdecydowane działania - dodał mecenas Nowosielski.

Więcej o: