Pani Anna jest na co dzień nauczycielem bibliotekarzem. Oto jak tłumaczy, dlaczego zdecydowała się napisać do nas list.
Po przeczytaniu kilku artykułów związanych z reformą edukacji zaczęła we mnie narastać złość i frustracja. Jestem nauczycielem bibliotekarzem, a więc osobą, na której spoczywa odpowiedzialność za dostarczenie uczniom podręczników.
Od wprowadzenia darmowego podręcznika nikt nie zastanawiał się, czyim kosztem i w jaki sposób podręcznik jest dostarczany uczniom w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Za każdym razem ogłaszano tylko, że dzieci podręczniki otrzymały 1 (a w tym roku 4) września, choć w rzeczywistości jest to niewykonalne. Niewykonalne z kilku względów. W tym roku najmocniej zaważył termin dopuszczenia, druku i dostarczenia do szkół podręczników. W mojej szkole opracowałyśmy i przygotowałyśmy wraz z koleżanką do wypożyczenia 1200 podręczników oraz materiały ćwiczeniowe. Jest to ok. jednej czwartej tego, co powinno do szkoły być wysłane przez wydawcę. Niestety oczekiwane paczki jeszcze nie nadeszły.
Inną sprawą jest, kto i kiedy ma te podręczniki przygotować do wypożyczenia. Takie przygotowanie nie jest sprawą szybką i prostą. Wie o tym każdy, kto z bibliotekarstwem ma cokolwiek wspólnego. Nauczyciel bibliotekarz dba o porządek w zbiorach, czuwa nad procesem wypożyczenia i zwrotu, jest rozliczany przez władze z powierzonego majątku. Po rozpakowaniu rozlicznych kartonów musi podręczniki wprowadzić do inwentarza, ostemplować i nanieść numery, przygotować komplety podręczników i ćwiczeń, przypisać konkretne numery podręczników konkretnemu uczniowi. To wymaga czasu. Nauczyciel bibliotekarz ma w lipcu i sierpniu urlop tak jak każdy nauczyciel i nie powinien w tym czasie przebywać w pracy. W ściśle określonych okolicznościach (podręczniki nie są taką okolicznością) dyrektor może zażądać obecności w tym czasie w pracy, ale tylko przez tydzień. Wielu dyrektorów nakazało nauczycielom bibliotekarzom, by byli gotowi do pracy już w połowie sierpnia. Wielu nauczycieli bibliotekarzy wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale w poczuciu obowiązku postanowiło bez takiego nakazu przystąpić do pracy w połowie sierpnia. Okazało się to bezcelowe, bo podręczniki zaczęły spływać do szkół w ostatnim tygodniu sierpnia.
Należy jeszcze zdać sobie sprawę, że w większości szkół jest jeden etat nauczyciela bibliotekarza, bądź tylko jego część. Opracowanie tak szalonej liczby podręczników w przypadku np. połowy etatu przerasta możliwości kogokolwiek. Pani minister z wielką łatwością obarczyła odpowiedzialnością za opóźnienia dyrektorów udając, że o powodach nic nie wie. Pani minister nie chce wiedzieć niczego o sytuacji nauczycieli bibliotekarzy, o tym, jak łatwo są zwalniani ze szkół, o tym, że bibliotekarz potrafi być zatrudniany nawet na 2 godziny tygodniowo. Nikt nie pomyślał o jakimkolwiek dodatkowym wynagrodzeniu za dodatkową i bardzo ciężką pracę przy rozprowadzaniu, a potem przy zwrotach kilku tysięcy (w moim przypadku już ok. 6 tys.) podręczników. Zwroty odbywają się w kilku końcowych dniach nauki i jest to praca, po której na miękkich nogach, półprzytomna wracam do domu. Najłatwiej jest ogłosić bez zastanowienia, że “uczniowie otrzymają podręczniki 4 września”. Moim zdaniem minister edukacji powinna za te słowa, za te oskarżenia i wprowadzanie w błąd przeprosić dyrektorów, nauczycieli i rodziców.
Departament Informacji i Promocji MEN instruuje rodziców, że w przypadku braku podręczników to rodzic powinien zwrócić się do dyrektora szkoły i organu prowadzącego z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
Niejednokrotnie wskazywaliśmy, że podręcznik jest jednym z materiałów, który pomaga uczniom i nauczycielom realizować podstawę programową. Nauczyciel ma w tym zakresie pełną dowolność, może korzystać z podręcznika, ale nie musi
Według MEN to "uczniowie realizują podstawę programową kształcenia ogólnego dla danego typu szkoły – etapu edukacyjnego – nie zaś podręcznik". Dlatego, jak twierdzi resort, nauczyciele mogą w normalnym trybie realizować zajęcia dydaktyczne i wychowawcze.
Początek roku szkolnego 2017/2018 upływa pod znakiem reformy edukacji. Wśród nauczycieli, rodziców i samych uczniów rodzi to wiele obaw, pytań, wątpliwości, ale i nadziei. Masz opinię na ten temat? Chcesz opowiedzieć nam, jak w Twojej szkole wygląda w praktyce wdrażanie reformy? Zapraszamy do pisania na adres listydoredakcji@gazeta.pl. Najciekawsze listy opublikujemy w Gazeta.pl.