W komisji swobód obywatelskich Parlamentu Europejskiego odbyła się debata na temat praworządności w Polsce. W obronie Polski stanął niemiecki poseł Udo Voigt. - Nie zgodzę się na sankcje wobec Polski, nie ma bowiem zagrożenia dla rządów prawa - powiedział niemiecki deputowany.
Jego wypowiedź natychmiast wyłapały takie serwisy jak wPolityce.pl, Najwyższy Czas!, wMeritum.pl czy prawdaobiektywna.pl, ale również Radio Zet.
Zrzut ekranu wPolityce.pl
Zrzut ekranu wMeritum.pl
Komentarze na temat wystąpienia Voigta pojawiały się też w mediach społecznościowych. Ktoś nie dowierzał, że w Europarlamencie "znalazł się mądry, uczciwy Niemiec", ktoś inny orzekł, że "nie wszyscy w PE to klakierzy Timmermansa".
Voigt to były przewodniczący Narodowodemokratycznej Partii Niemiec, ugrupowania o programie nazistowskim, kontynuatora Niemieckiej Partii Rzeszy, której członkowie zarządu należeli jeszcze do NSDAP. NPD za rządów Voigta nawiązała otwartą współpracę z neonazistowskimi bojówkami.
Polityk podkreśla, że wzorem do naśladowania jest jego ojciec - żołnierz Wehrmachtu i członek SA, oddziałów szturmowych NSDAP.
Jak pisało "Deutsche Welle", gdy Voigt dostał się do Parlamentu Europejskiego, głosi on poglądy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i relatywizujące zbrodnie III Rzeszy, w szczególności zagładę Żydów. W 2004 roku nazwał Adolfa Hitlera "wielkim niemieckim mężem stanu", a RFN "bezprawnym systemem". Sam wywiad nosił tytuł "Naszym celem jest likwidacja RFN". Z kolei w 2007 roku zaproponował przyznanie pokojowej nagrody Nobla Rudolfowi Hessowi, jednemu z przywódców nazistowskiej III Rzeszy.
Ponadto, co wydaje się najzabawniejsze w kontekście patriotycznego uniesienia prawicowych komentatorów, Voigt domaga się od Polski zwrotu Pomorza, Prus Zachodnich, Prus Wschodnich, Śląska, Gdańska i Wrocławia, a więc dosyć potężnej części naszego kraju.