Beczki znaleziono na jednej z posesji. Nie były zabezpieczone. O znalezisku powiadomiony został Lubuski Inspektor Ochrony Środowiska i Państwowa Agencja Atomistyki.
Na miejscu zjawili się przedstawiciele ochrony środowiska, policja i samorządowcy. Po wejściu do hali zastali w niej trzech pracowników, którzy bez żadnych zabezpieczeń mieszali jakieś substancje.
Jak mówił Maciej Boryna, członek zarządu powiatu żagańskiego, inspektor ochrony środowiska po samym zapachu stwierdził, że w otwartych kadziach znajduje się kwas. Substancje wyciekając przedostawały się do gruntu. Według oznaczeń, w jednej z beczek był 96-procentowy kwas siarkowy. W innych beczkach było - jak mówił Maciej Boryna - coś mazistego. Pracownicy nie znali celu mieszania substancji. W hali był także sprzęt laboratoryjny.
Zdaniem inspektora, skażenie w Wiechlicach jest jak dotąd największą katastrofą ekologiczną w województwie lubuskim. Inspektorzy sanitarni sprawdzą specjalistycznym sprzętem, co się znajduje w pojemnikach.
Na miejsce wezwana została także Państwowa Inspekcja Pracy, które zapewne zamknie zakład. Firma działa legalnie, ale policji nie udało się jeszcze skontaktować z jej właścicielem.