Jest znanym w Polsce i na świecie kardiochirurgiem i transplantologiem z wieloletnim stażem, doktorem Honoris Causa Uniwersytetu Lwowskiego, laureatem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski i Złotego Krzyża Zasługi. Jako pierwszy przeprowadził zabieg wszczepienia zastawki bezszwowej, na koncie ma ponad 10 tysięcy zabiegów przeprowadzonych przez blisko 40 lat pracy. Profesor Jerzy Sadowski jest związany z Krakowskim Szpitalem Specjalistycznym im. Jana Pawła II od jego powstania. Jednak obecna dyrektor szpitala i radna miasta Krakowa z ramienia PSL, Anna Prokop-Staszecka, zdecydowała się nie przedłużać profesorowi kontraktu, w związku z czym nie będzie on mógł tam dłużej operować.
Z sali operacyjnej do ambulatorium
30 czerwca profesorowi Sadowskiemu wygasł kontrakt z Krakowskim Szpitalem Specjalistycznym im. Jana Pawła II. Propozycja, jaką dostał od dyrekcji szpitala, wywołała wśród mieszkańców Krakowa sporo kontrowersji – od 1 lipca profesor może pracować wyłącznie w ambulatorium.
„Dostałem propozycję ośmiu konsultacji w miesiącu, bez możliwości operowania. Każda z nich ma być płatna po 100 zł brutto, co daje mi miesięczne wynagrodzenie 800 zł brutto” – powiedział nam profesor Sadowski.
Wielu krakowian oburza nie tylko oferowane kardiochirurgowi wynagrodzenie, ale i fakt, że w razie choroby nie będą mogli liczyć na jego pomoc.
To nie wszystko, bo jak przekonuje profesor Sadowski, operacje to też dla młodszych kolegów po fachu szansa nauki w praktyce. „Operowałem z różnymi dobrymi chirurgami, podglądałem ich pracę. Wiele rzeczy, których się nauczyłem, przeniosłem na grunt krakowski. Dziś mogę swoją wiedzą podzielić się z młodszymi. Uczenie się od innych chirurgów jest w tym zawodzie podstawą, bo chirurgia polega na praktyce, nie można więc nauczyć się jej z książek” – tłumaczy profesor i dodaje, że specyfika zawodu kardiochirurga polega też na tym, że bardzo liczy się w nim doświadczenie: „Mniej doświadczeni chirurdzy poradzą sobie przy prostych, rutynowych operacjach, natomiast jeśli przypadek jest bardziej skomplikowany, to lata praktyki niezwykle się przydają”.
Innym lekarzom nikt wieku nie wytyka
Dyrektor Anna Prokop-Staszecka od pewnego czasu sukcesywnie zmniejszała profesorowi możliwość czynnej pracy – od lutego mógł wykonywać tylko cztery operacje w miesiącu. Jako powód nieprzedłużenia kontraktu podała wiek kardiochirurga i fakt, że w wieku 73 lat mógłby już przejść na emeryturę. Z tym, że prof. Sadowski nie chce odchodzić, bo czuje się w pełni sił.
„Jestem odpowiedzialnym człowiekiem, gdybym czuł, że nie jestem w formie, nie operowałbym. Profesor Jacek Różański, Konsultant Krajowy w Dziedzinie Kardiochirurgii z kliniki w Aninie, jest moim równolatkiem i jemu nikt nie wytyka wieku, jest szanowany przez dyrekcję. Ja w ciągu ostatnich paru lat przeżywałem bardzo trudne i upokarzające chwile” – mówi profesor.
Dyrektor Prokop-Staszecka zgodziła się z nami porozmawiać, jednak ostatecznie odmówiła autoryzacji i zakazała publikacji cytatów, twierdząc, że nasza rozmowa miała charakter prywatny. Oprócz argumentu wieku profesora, jako powód nieprzedłużenia kontraktu pani dyrektor podała tarcia pomiędzy profesorem a jego kolegami z zespołu. Jednak chociaż pani Prokop-Staszecka odmówiła wyjaśnienia, na czym konkretnie miały one polegać i wielokrotnie podczas rozmowy sugerowała, żebyśmy zapytali o to samych zainteresowanych. Od jednego z pracujących w szpitalu im. Jana Pawła lekarzy dowiedzieliśmy się jednak, że zabroniła im wypowiadać się w sprawie profesora Sadowskiego.
"Uznanie znajdują SMS-y z donosami"
Pani dyrektor zaprzeczyła takim faktom, jednak żaden z lekarzy nie zgodził się z nami porozmawiać – jak twierdzi profesor, są zastraszeni przez panią dyrektor. Zapytany o stosunki z kolegami, prof. Sadowski odpowiedział: „Ewa Drzyzga zaprosiła mnie jakiś czas temu do swojego programu. Chciałem, żeby razem ze mną wystąpili koledzy, z którymi współpracuję od 30-35 lat, m.in. profesor Bogusław Kapelak, któremu przekazałem kierownictwo kliniki. Niestety nie było to możliwe, ponieważ pani Prokop- Staszecka powiedziała, że jeśli się zgodzą, to ich zwolni”. Według profesora Sadowskiego takie praktyki są stosowane przez panią dyrektor od dłuższego czasu. „Jej uznanie znajduje wysyłanie SMS-ów z donosami na kolegów. Ja tego nie rozumiem” – mówi.
Propozycja z Zabrza
W szpitalu krążyła też ankieta z pytaniem do lekarzy, czy chcą, żeby profesor Sadowski nadal pracował i operował. Dyrektor Prokop-Staszecka powiedziała nam, że nie była jej pomysłodawczynią. „Jeśli nawet byłaby to prawda, moim zdaniem nie do pomyślenia jest tolerowanie takiego postępowania w nowocześnie zarządzanej organizacji” – uważa profesor i dodaje, że udział w sądzie nad kolegą musiał być dla lekarzy trudny. „Zespół krakowskiej kliniki to znakomici lekarze, fachowcy pracujący ciężko i z oddaniem 24 godziny na dobę – wyobrażam sobie, jak się musieli czuć, biorąc udział w czymś takim” – argumentuje. Wynik ankiety to siedem głosów nieważnych z powodu jej oprotestowania, większość na „tak”, cztery na „nie”.
Wiek profesora Sadowskiego nie jest przeszkodą dla kliniki w Zabrzu i bardzo możliwe, że to tam teraz będzie operował, chociaż zespół profesora Zembali przez lata był największą konkurencją zespołu prof. Dziatkowiaka, a potem prof. Sadowskiego.
"W Szwajcarii postawiono na niej krzyżyk"
Podczas swojej kariery profesor dostawał propozycje pracy za granicą, jednak poza dwuletnim okresem spędzonym w Dusseldorfie, pozostał wierny Krakowowi. „Klinika w Zabrzu to znakomity ośrodek i przejście tam to emocjonalnie trudna decyzja, bo po tylu latach trudno, żeby tak nie było, natomiast w sensie zawodowym to bardzo prestiżowe” –mówi profesor.
Mieszkańcy niezwykle cenią sobie jego doświadczenie i autorytet, a w sieci można znaleźć wiele komentarzy z podziękowaniami.
„10 lat temu profesor przywrócił do normalnego życia moją przyjaciółkę. W Szwajcarii postawiono na niej krzyżyk, a ona dziś, wieku 45 lat ma się lepiej, niż kiedy miała lat 25.”
„Profesor pozostanie w naszych naprawionych i wdzięcznych sercach na zawsze” – to tylko niektóre z nich. Pacjenci i przyjaciele prof. Sadowskiego uruchomili w piątek petycję w sprawie godnego uszanowania jego dorobku. Jej fragment: „Nie do pomyślenia jest sytuacja, aby Pan Profesor nie miał możliwości operowania pacjentów w swoim rodzimym ośrodku – miejscu, które wraz z Profesorem Dziatkowiakiem tworzył i budował od pierwszego „wkopania łopaty w ziemię”.
Profesora wspiera też Konsultant Krajowy w Dziedzinie Kardiochirurgii, profesor Jacek Różański. W liście, który wystosował do dyrektor Prokop-Staszeckiej, czytamy m.in.: „W mojej opinii wiedza i umiejętności Profesora są absolutnie bezcennym kapitałem dla całego zespołu kardiochirurgicznego krakowskiej kliniki.”.
Dyrektor: Miał operować do końca czerwca
Pani dyrektor Prokop-Staszecka wydała 1 lipca na swojej prywatnej stronie internetowej oświadczenie, w którym pisze: „W styczniu br. podczas rozmów ze mną oraz z Dyrektorem Instytutu Kardiologii Panem Profesorem Piotrem Podolcem i swoim następcą Panem Profesorem Bogdanem Kapelakiem zgodził się (prof. Sadowski- przyp.red.), że zabiegi operacyjne będzie prowadził do końca czerwca (zgodnie z zawartą umową), a następnie będzie współpracował naukowo i edukacyjnie, oraz że będzie konsultował. O tym, że zmienił zdanie dowiedziałam się z mediów”.
Tymczasem 15 maja br. profesor Sadowski wystosował do dyr. Prokop-Staszeckiej pismo z prośbą o przedłużenie upływającego z końcem czerwca kontraktu i możliwości wykonywania zabiegów w liczbie większej niż cztery miesięcznie. W rozmowie telefonicznej z nami pani dyrektor jako jeden z zarzutów do profesora przedstawiła fakt, iż wykonuje on zaledwie nikły procent przeprowadzanych w szpitalu im. Jana Pawła II operacji. Na pytanie, czy dzieje się tak, ponieważ prof. Sadowski nie chce więcej operować, czy dlatego, że nie ma takiej możliwości, zasugerowała, żebyśmy zapytali samego zainteresowanego, dodając, że profesor wyszkolił zespół, który doskonale da sobie bez niego radę.
Ponieważ organem założycielskim Szpitala im. Jana Pawła II jest Urząd Marszałkowski, wystosowane przez profesora Sadowskiego pismo otrzymali również Jacek Krupa, Marszałek Województwa Małopolskiego i Józef Pilch, ówczesny Wojewoda Małopolski. Jak powiedział nam profesor, Urząd w żaden sposób się do niego nie odniósł. Od rzecznika prasowego Urzędu Marszałkowskiego dowiedzieliśmy się, że we wtorek temat zostanie poruszony na posiedzeniu zarządu województwa, na które ma się stawić również dyrektor Prokop-Staszecka. Do tego czasu odmówiono udzielenia nam jakiegokolwiek komentarza.
Aktualizacja: Po naszej interwencji, w sprawie lekarza interweniował Urząd Marszałkowski. Zarząd Województwa Małopolskiego zobowiązał dyrekcję Szpitala Jana Pawła II do umożliwienia prof. Sadowskiemu pracy przy stole operacyjnym. CZYTAJ WIĘCEJ >>>