Na pierwszym jawnym posiedzeniu przed komisją stawili się pełnomocnik przebywającego w wreszcie Macieja M, "handlarza roszczeniami" i Krzysztof Śledziewski, były pracownik ratusza, który zajmował się reprywatyzacją.
Później komisja miała przesłuchać Gertrudę Jakubczyk-Furman, byłą naczelnik jednego z wydziałów Biura Gospodarki Nieruchomościami.
Kobieta odmówiła jednak składania zeznań. Komisję od razu zdecydowała się ukarać ją grzywną w wysokości 3 tys. zł. Po niej zaczęto przesłuchanie J. Mrygonia, b. p.o. zastępcy dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie m.st. Warszawy.
W pierwszej kolejności komisja zajęła się wyjaśnianiem okoliczności przejęcia przez M. dwóch działek przy ul Twardej, na których działało gimnazjum i musiało się przenieść. - Maciej M. był częstym gościem w Urzędzie m.st. Warszawy - zeznał Krzysztof Śledziewski.
Według niego 90 proc. decyzji reprywatyzacyjnych było wydawanych dla prawowitych spadkobierców ludzi, którzy np. zginęli w Katyniu, represjonowanych, "ale była też grupa ludzi, która traktowała reprywatyzację biznesowo".
- Przełożeni doskonale wiedzieli, każda korespondencja przechodziła przez nich. Wszyscy się orientowali, że w Warszawie działa kilka grup, które zrobiły sobie biznes z reprywatyzacji - odpowiadał.
"Przeniesienia szkoły można było uniknąć"
Jak przyznał "spotkał się z jedną sytuacją, gdy prezydent oczekiwała zmiany decyzji". Na pytanie ile decyzji reprywatyzacyjnych wydawano, odpowiedział, że "góra" chciała by było to 300 rocznie.
Dopytywany, czy można było uniknąć reprywatyzacji nieruchomości przy Twardej ponieważ była tam szkoła Śledziewski odpowiedział: - Tak. Decyzję o zwrocie trzeba było podjąć, ale można było nie podejmować uchwały o przeniesieniu szkoły i uchwalić mikroplan, który by przewidywał, że nieruchomość jest przeznaczona na cele oświatowe - stwierdził Śledziewski.
Według niego decyzja na temat działki przy Twardej zapadały na poziomie dyrektora biura a nawet prezydent miasta. - Było robionych szereg różnych informacji, które pan dyrektor - no on wie, gdzie on je zawoził - szereg notatek, szereg map i bądź to radni, bądź zastępca prezydenta, prezydent byli o tej sprawie informowani - tłumaczył.
Do zeznań świadka przed komisją błyskawicznie odniosła się prezydent Warszawy. - To nieprawda, że kiedykolwiek ingerowałam w postępowania - stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Walz.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że rano został złożony wniosek do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego z komisją weryfikacyjną. Jak podkreślała, nie ma możliwości, by Warszawa była stroną w komisji.
Obrońca Macieja M. domagał się wyłączenia z obrad komisji jej szefa Patryka Jakiego zarzucając mu, że prowadzi obrady w sposób tendencyjny. Wniosek upadł.
Twarda na pierwszy ogień
Komisja weryfikacyjna składa się z dziewięciu członków. Obok przewodniczącego Jakiego są to wspierani przez PiS - Łukasz Kondratko, Jan Mosiński, Paweł Lisiecki i Sebastian Kaleta oraz z ramienia PO - Robert Kropiwnicki; Nowoczesnej - Paweł Rabiej; Kukiz'15 - Adam Zieliński i PSL - Bartłomiej Opaliński.
Pierwsze nieoficjalne posiedzenie komisji odbyło się w czwartek 12 czerwca. Po jego zakończeniu przewodniczący Patryk Jaki mówił, że na świadka wezwana zostanie m.in. prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, a także stołeczni urzędnicy oraz osoby, które mają już postawione prokuratorskie zarzuty w związku z reprywatyzacją. Prezydent Warszawy konsekwentnie powtarza, że nie przyjdzie na posiedzenie komisji.
Wśród lokalizacji, którymi komisja zajmie się w pierwszej kolejności, są adresy: Twarda 8 i 10 , Sienna 29, Zielna 7, Złota 17 i 19, Chmielna 50 oraz Noakowskiego 16.