Jak podają miejscowe media, z ośrodka w miejscowości Dugurakoro korzystają głównie obcokrajowcy z krajów zachodnich. Malijski rząd przypuszcza, że za atakiem stoją dżihadyści.
Według świadków, podczas ataku słychać było strzały, a w pobliżu widać było dym. Spłonął co najmniej jeden bungalow. Malijskie siły specjalne, przy wsparciu francuskiego wojska, odgrodziły teren i rozpoczęły operację przeciw napastnikom. 20 zakładników udało się uwolnić. Dwie osoby zginęły, to Francuzi. Nie wiadomo, czy napastnicy przetrzymują więcej osób.
To nie pierwszy tego rodzaju atak w Mali. W listopadzie 2015 roku uzbrojeni mężczyźni wdarli się do hotelu Radisson Blu w Bamako i wzięli 170 zakładników - pracowników i gości. Podczas akcji zginęło 20 osób, w tym 14 obcokrajowców. Atak miał przeprowadzić odłam al-Kaidy z krajów Maghrebu. Od czasu tamtego czasu w Mali obowiązuje stan wyjątkowy. W kwietniu został przedłużony o kolejne sześć miesięcy.
Bezpieczeństwo w tym kraju pogorszyło się od 2013 roku, gdy francuska armia rozpoczęła zwalczanie oddziałów dżihadystów.
W Mali stacjonują odziały armii francuskiej oraz liczący 10 tysięcy żołnierzy kontyngent wojskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, które starają się zapewnić bezpieczeństwo w tej dawnej francuskiej kolonii.