W Kijowie w napiętej atmosferze, ale bez poważniejszych incydentów odbył się marsz równości. W centrum ukraińskiej stolicy zamknięto 3 stacje metra. Miejsce rozpoczęcia marszu było od rana ogrodzone przez policję. Wpuszczano tylko przez bramki - wykrywacze metalu. W okolicach trasy przemarszu protestowali przeciwnicy mniejszości seksualnych. Skonfiskowano im kominiarki i pojemniki z gazem łzawiącym, a także jajka. Doszło do kilku incydentów. W kierunku marszu rzucono petardę. Spalono też tęczową flagę.
Uczestnicy marszu podkreślali, że chodzi im przede wszystkim o prawa człowieka. - Tolerancja to podstawa otwartego społeczeństwa, demokracji, reform i zmian - mówiła jedna z uczestniczek manifestacji.
Po zakończeniu marszu jego uczestnicy zeszli do najbliższej stacji metra, skąd zostali odwiezieni specjalnym pociągiem na jedną ze stacji poza centrum. Czekały tam na nich autobusy. Organizatorzy obawiali się bowiem polowania ze strony przeciwników marszu. Do takich incydentów doszło w czasie poprzednich manifestacji.