Naukowcy przyjechali do Puszczy Białowieskiej. Chcieli zrobić badania, zostali wyrzuceni

Grupa naukowców próbowała dzisiaj przeprowadzić wizję lokalną na terenie objętym wycinką. - Straż Leśna uniemożliwiła ekspertom przeprowadzenie monitoringu - donoszą aktywiści.

Naukowcy (prof. Rafał Kowalczyk z Instytut Badań Ssaków PAN, prof. Wiesław Walankiewicz i prof. Dorota Czeszczewik z Instytutu Biologii UPH w Siedlcach, prof. Tomasz Wesołowski z Pracowni Biologii Lasu Uniwersytetu Wrocławskiego) mieli m.in. sprawdzić, czy prowadzone prace nie obejmują drzew objętych ochroną.

"To skandal"

Ekspertom towarzyszyli przedstawiciele organizacji pozarządowych. Wszyscy zostali spisani przez Straż Leśną i wyproszeni z lasu.

Już na początku maja nadleśnictwa Hajnówka i Browsk przekroczyły średnie, roczne limity pozyskania drewna a pozyskanie drewna w starodrzewach z wykorzystaniem potężnych maszyn nie ma nic wspólnego z ochroną przyrody czy walką z kornikiem, gdyż wywożone drzewa od dawna są pozbawione kory.

- mówi Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska.

I dodaje, że zgodnie z zasadami UNESCO oraz obszaru Natura2000 martwe świerki powinny zostać w puszczy, jako jej integralna część.

Uniemożliwienie przeprowadzenie ekspertyzy niezależnym naukowcom to skandal.

– powiedziała Katarzyna Jagiełło z Greenpeace.

400 tys. drzew

Minister Jan Szyszko i część leśników tłumaczy wyręby względami bezpieczeństwa i chęcią powstrzymania kornika atakującego świerki. W związku z tym zaplanowano wycięcie 400 tys drzew.

Przeczytaj także: "Oto spełnia się mój największy koszmar". "The Guardian" pisze o Puszczy Białowieskiej

Jednak zdaniem organizacji "Greenpeace" i Fundacji "Dzika Polska" cięcia nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem turystów, a wywożone z lasu drzewa są wolne od szkodników. 

Jesteśmy w momencie, w którym naturalna, dzika puszcza zamieniana jest w zwykła plantacje drewna: drzewostany ponadstuletnie są wycinane i wywożone pod pretekstem walki z kornikiem, a w ich miejscu za chwilę zostanie posadzony w rządkach las, jakich setki w całej Polsce

– twierdzi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Czerwona linia

Protesty w Puszczy Białowieskiej rozpoczęły się 24 maja. Tego dnia kilkunastu ekologów zablokowało ciężki sprzęt pracujący przy wycince drzew. Na tego typu działania zdecydowano się w momencie, gdy wycinka objęła najcenniejsze przyrodniczo fragmenty lasu. Ekolodzy twierdzą, że minister Jan Szyszko przekroczył w ten sposób czerwoną linię.

W ciągu ostatnich trzech tygodni trzykrotnie blokowano wycinkę. Po raz ostatni - w czwartek - w okolicy wsi Czerlonka Leśna w nadleśnictwie Hajnówka.

Przeciwko wycince zaprotestowała również Komisja Europejska, która w kwietniu wezwała do natychmiastowego wstrzymania cięć. W sprawie dewastacji puszczy głos zabrali również przedstawiciele świata kultury i nauki. Pod listem - do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło - podpisali się między innymi reżyser Agnieszka Holland, aktor Jerzy Stuhr, pisarka i noblistka Herta Mueller. 

Puszcza Białowieska jest ostatnim lasem pierwotnym w Europie i znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kompleks tworzy ponad 20 tysięcy gatunków zwierząt, w tym największa populacja wolnego żubra na świecie.

Więcej o: