W Warszawie zakończył się VII Kongres Polska Wielki Projekt. W tym roku odbywał się pod hasłem "Wolność - polski projekt dla Europy". W dyskusjach brali udział politycy, przedstawiciele świata nauki, kultury i gospodarki.
Podczas kongresu wręczono nagrodę imienia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W tym roku otrzymali je bracia - reżyser Antoni Krauze i rysownik Andrzej Krauze. Nagroda ta - jak wyjaśniał odczytujący laudację Lech Łotocki (aktor, odtwórca roli Lecha Kaczyńskiego w filmie "Smoleńsk) - "jest przyznawana polskim twórcom uważanym powszechnie za wybitnych, cieszących się szacunkiem i uznaniem w Polsce i na świecie, których dzieła przyczyniają się do lepszego zrozumienia tradycji i historii Polski, stanowiąc zarazem inspirację na przyszłość".
Jarosław Kaczyński, który wręczał nagrodę, podkreślał, że bracia Krauze to "artyści wielkiej odwagi, która służy prawdzie". - Wobec Antoniego Krauzego mam dług czysto osobisty - najwyższej wagi - dług wdzięczność za film „Smoleńsk”, za przełamanie wielkiego oporu. Film pokazał prawdę, znakomicie, syntetycznie - mówił prezes PiS.
Kaczyński wyjaśnił, że to właśnie m.in. dzięki reżyserowi runął "cały zamysł zmierzający ku temu, żeby prawda zniknęła z naszego życia".
Antoni Krauze wyreżyserował i współtworzył scenariusz do filmu "Smoleńsk". Jak sam przyznaje, jest zwolennikiem teorii o zamachu na prezydencki Tu-154M. Filmowiec uważa, że podczas kręcenia "Smoleńska" towarzyszyła mu "atmosfera zagrożenia" - głuche telefony, dziwne SMS-y, a także... niekorzystne ustawienia tarota.
Z kolei Andrzej Krauze to rysownik niemal kultowy w czasach PRL-u, który jednak - jak mówią jego dawni znajomi - zmarnował się przez swoje ideologiczne zacięcie i "patologiczną" niechęć do PO. "Newsweek" przed laty opisywał to, co widać na rysunkach Krauzego - rząd Donalda Tuska jako pachołki Brukseli, kłamiący w sprawie katastrofy smoleńskiej, rodziny ofiar katastrofy trzymane w celi więziennej, nawracanie narodu na ateizm czy nauczycielki lesbijki uczące dzieci o swojej orientacji seksualnej.
Głośnym echem obiła się sprawa rysunku opublikowanego w 2009 roku w "Rzeczpospolitej", kilka dni po Paradzie Równości. Przedstawiał on dwóch mężczyzn biorących ślub. Za nimi stał mężczyzna i mówił do trzymanej na sznurku kozy: "Jeszcze tylko ci panowie wezmą ślub i zaraz potem my!". Po protestach dziennik opublikował jeszcze "żartobliwy" felieton o wyższości związku kozy i mężczyzny od "sprzecznych z naturą" związków homoseksualnych, a także artykuł Tomasza Terlikowskiego, którym orzekł on, że nie ma różnicy między relacją homoseksualną a zoofilską".