Magdalena Żuk jeszcze żyła, gdy przyjechał po nią kolega. Markus dementuje plotki

- Kiedy przyjechałem Magda jeszcze żyła. Była w ciężkim stanie, ale jeszcze żyła - wyjaśnia Maciej, który miał przewieźć Magdalenę Żuk do kraju. Razem z partnerem Polki dementują plotki, które pojawiły się ws. śmierci Polki.

W rozmowie z "Uwagą" Maciej przedstawił okoliczności swojego pojawienia się w Egipcie. Mężczyzna pojechał po Magdalenę Żuk w zastępstwie jej chłopaka, który nie miał ważnego paszportu. 

Kiedy przyjechałem Magda jeszcze żyła. Była w ciężkim stanie, ale jeszcze żyła. Miała uszkodzone prawe płuco. Albo pod płucem albo w płucu zbierała się krew. Lekarz przekazał informację, że pomimo licznych urazów i złamań, które posiada, to ten uraz jest bardzo niebezpieczny, dlatego że na pewno będzie musiał być operowany w ciągu dwóch dni. Magda też straciła dużo krwi, a tę krew wyciągano z tego miejsca. Kilka godzin od tego wydarzenia w szpitalu lekarz przekazał informacje, że Magda odeszła

- mówi mężczyzna. Wyjaśnia również, że po stronie egipskiej przyjmuje się wyjaśnienie, że Żuk przeżywała załamanie. Maciej od osób na miejscu dowiedział się, że "Magdy zachowanie nie było standardowe i bywało agresywne". 

Śmierć Magdaleny Żuk. Pojawiły się nowe nagrania ze szpitali. "Była na granicy świadomości" >>>

Partner dementuje plotki

Markus, partner zmarłej Polki, nie zgadza się z tezą polskiej policji, że sprawa mogła mieć swój początek już w kraju. Wyjaśnił, że kobieta była cały czas z nim. Zdementował też informację, jakoby miał być synem dziennikarza "Gazety Wyborczej". - Kompletna bzdura i brednia. Tak samo jak powiązania kolegów, przyjaciół z jakimś wyjazdem do Karpacza i tak dalej. Bzdury - mówi. 

Ponadto, mężczyźni wyjaśniają, jak film z nagraniem ostatniej rozmowy Magdaleny Żuk dostał się do sieci i przyznają, że od kilku dni dostają pogróżki. 

Nagranie ze szpitala pokazuje, że Magdalena Żuk uciekała. Wszystko, co wiemy o tej tragedii >>>

Więcej o: