Matury, które w tym roku zdaje niemal 284 tys. osób, rozpoczęły się egzaminem z języka polskiego. Krótko przed startem egzaminu w radio RMF FM m.in. o maturze mówił Bronisław Komorowski. Były prezydent wspominał egzamin z matematyki.
- Matematyka poszła bardzo dobrze dzięki bardzo - że tak powiem - solidarnej współpracy z kolegami i koleżankami. Ale także, nie ukrywam, pomogli nauczyciele. No i zdałem tę matematykę - mówił Komorowski.
- Były kanapki, a w kanapkach niespodzianki? - dopytywał prowadzący audycję.
- Różne rzeczy były. Najważniejsze jest to, że po wielu, wielu latach nauczycielką od matematyki, której się zawsze obawiałem najbardziej, okazała się późniejsza żona mojego kolegi z obozu internowania Witka Chodakiewicza - dodał były prezydent.
Wypowiedź wywołała wiele komentarzy. Zdaniem Michała Szułdrzyńskiego z "Rzeczpospolitej", Komorowski "robi co może, by go nie traktować serio". Dziennikarz przypomniał, że dawniej ówczesny marszałek przyznał, że pracę magisterską pisał 11 dni wspólnie z żoną i teściem.
"Żenujące jest nie to, ze Komorowski ściągał, bo "kto jest bez winy etc. etc.", ale to, ze się tym chwali i uważa za rzecz godną chełpienia" - skomentował Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy".
"Tak się składa, że chodziłem do tego samego liceum, co prezydent Komorowski. Przed naszą matura przyjechał do szkoły i prawił, że trzeba się uczyć, by dobrze zdać maturę. Jak widać były też inne sposoby..." - napisał Kacper Rogacin z "Polska The Times".
Piotr Witwicki z Polsatu skomentował sprawę żartem: "Prezydent Komorowski ściągał, ale się nie zaciągał".
Zdajesz maturę z historii? Najpierw sprawdź, czy rozwiążesz quiz historyczny >>>
Uważasz, że znasz dobrze geografię? Sprawdź, czy poradzisz sobie na maturze >>>