Jak podaje agencja AP, przed jedną ze stacji w Pjongjangu umieszczono nawet znak informujący, że paliwo będzie sprzedawane odtąd wyłącznie przedstawicielom dyplomacji oraz organizacji międzynarodowych. Pozostali kierowcy są natomiast odsyłani z kwitkiem.
Z tego powodu na innych stacjach utworzyły się w piątek spore kolejki, a ceny benzyny wzrosły z 70-80 centów do 1,25 dolara za kilogram [to jednostka przyjęta w Korei Płn. przy sprzedaży paliwa - red.].
Nie wiadomo, co dokładnie jest powodem utrudnień, ani jak długo potrwają.
ZOBACZ OSTATNIE ZDJĘCIA Z KOREI PÓŁNOCNEJ. CO ZOBACZYLI DZIENNIKARZE? >>>
Korea Północna jest jednak silnie uzależniona od paliwa dostarczanego z Chin. Stąd nieoficjalnie mówi się, że to właśnie Pekin - poprzez wprowadzenie ograniczeń w jego dostawach - próbuje wywrzeć nacisk na władze w Pjongjangu, by te porzuciły plany związane z rozwijaniem programu nuklearnego. Chińskie ministerstwo handlu nie odniosło się jeszcze do tych doniesień.
Przez kilkanaście ostatnich dni sytuacja na Półwyspie Koreańskim zaostrzała się - wszystko w związku z próbami nuklearnym przeprowadzanymi niedawno przez Pjongjang. Waszyngton wraz innymi stolicami stanowczo domagają się ich zaprzestania oraz zakończenia północnokoreańskiego programu atomowego.
Czytaj więcej: O co chodzi w sporze Korea Płn.-USA?
A TERAZ ZOBACZ: Stany Zjednoczone ostrzegają Koreę Północną