Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej podał się do dymisji. Jak informuje portal wPolityce.pl, który jako pierwszy przekazał tę informację, dokument trafił do MON dziś. Portal dodaje, że Berczyński przebywa aktualnie w swoim domu w Stanach Zjednoczonych. MON oświadczyło, że p.o. szefa podkomisji został Kazimierz Nowaczyk. Antoni Macierewicz na Twitterze pokazał pismo, jakie miał dostać od Berczyńskiego. Dotychczasowy szef podkomisji dziękuje w nim szefowi MON i poprosił o "zwolnienie z obowiązku" przewodniczenia gremium.
Dowiedz się więcej:
Tydzień temu w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Berczyński powiedział, że to on "wykończył caracale". W ten sposób odniósł się do zerwanych w zeszłym roku negocjacji w sprawie zakupu nowych śmigłowców bojowych dla polskiej armii.
MON odcięło się od wypowiedzi szefa podkomisji smoleńskiej. "Pan Wacław Berczyński (...) nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów" - komentował wówczas resort. MON oświadczyło, że powodem rezygnacji z podpisania kontraktu na śmigłowce Caracal było "niewypełnienie zobowiązań offsetowych".
Wypowiedź Berczyńskiego dla "DGP" Platforma Obywatelska uznała za przyznanie się do działań nielegalnych i do tego, że powodem decyzji nie były - podawane oficjalnie jako przyczyna rezygnacji - kwestie offsetowe. W ocenie kierownictwa PO, sprawą powinna z urzędu zająć się prokuratura lub komisja śledcza.
Wacław Berczyński ponad rok temu stanął na czele podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej powołanej przy MON. Jest też przewodniczącym rady nadzorczej remontujących śmigłowce Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1. W 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej ogłosił, że doprowadziło do niej m.in. celowe działanie rosyjskich kontrolerów. Wspominał też o możliwej eksplozji "bomby termobarycznej".