Planowane zmiany w KRS i w sądach powszechnych tylko z pozoru dotkną niewielką grupę obywateli. Czasem w najmniej oczekiwanych sytuacjach może się jednak zdarzyć, że to właśnie nasza sprawa znajdzie swój finał w sądzie. A w niektórych z nich naszym przeciwnikiem może być też polityk lub inny reprezentant władzy - nawet jeśli sami trzymamy się z dala od polityki. Oto przykłady.
- Wypadek lub kolizja drogowa z udziałem polityka. Sąd może rozstrzygać wówczas m.in. o tym, kto jest odpowiedzialny za takie zdarzenie i komu przysługuje ewentualne odszkodowanie lub zadośćuczynienie.
- Sprawy podatkowe. Ściślej rzecz biorąc: karnoskarbowe, takie jak podanie nieprawdy w oświadczeniu majątkowym, niezłożenie deklaracji w terminie - tym zajmują się dziś właśnie sądy powszechne. A po drugiej stronie zawsze stoi państwo.
- Kwestia odszkodowań od Skarbu Państwa. Za wywłaszczenie nieruchomości, za niezgodne z prawem działanie sądu, prokuratury, policji itd. Krótko mówiąc, chodzi o rekompensatę za działalność administracji samorządowej, instytucji państwowych lub poszczególnych urzędników. Bardzo obszerny katalog spraw.
- Zwolnienie z pracy na tle politycznym. Mogą nas dotknąć nawet jeśli nie interesujemy się polityką lub tą czy inną partią, ale np. uczestniczymy w protestach. W sądach można wówczas domagać się przywrócenia stosunku pracy lub odpowiedniego odszkodowania. To zwykle problem m.in. urzędników, ale także nauczycieli czy dziennikarzy. Jednak nie tylko ich.
- Pozew przeciwko politykowi, który naruszy nasze dobra osobiste: zarzuci nam np. niewłaściwe postępowanie lub w inny sposób nadszarpnie nasz wizerunek.
- Udział w demonstracjach. Manifestacje są z reguły jednym ze sposobów na realizację konstytucyjnego prawa do wolności słowa. Mogą jednak zostać potraktowane przez policję lub prokuraturę np. za zakłócanie porządku. I taka sprawa może skończyć się w sądzie.
- Sprawy majątkowe polityków, dotyczące np. zniesienia współwłasności.
A to tylko przykłady - w grę mogą wchodzić również inne niewymienione tutaj sprawy, od rozstrzygnięcia których mogą zależeć np. istotne wydatki po stronie państwa.
Tymczasem prawnicy alarmują: reformy przygotowywane przez PiS w praktyce doprowadzą do bardzo silnego upolitycznienia sądów. Duże uprawnienia zyska minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro będzie mógł odtąd wskazywać i odwoływać prezesów i wiceprezesów sądów każdego szczebla - bez dotychczasowej kontroli ze strony KRS czy samych sędziów. A to prezesi decydują m.in. o rozkładzie pracy w sądach.
Po reformie obywatel może mieć wrażenie, że w tego typu sytuacjach jest na straconej pozycji
- tak o potencjalnych, przyszłych starciach na linii obywatel - państwo mówi sędzia Jarosław Benedyk ze stowarzyszenia Themis. I dodaje, że nie są to bezpodstawne podejrzenia. - Byliśmy już świadkami, jak wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki wprost groził sędzi podczas swojej rozprawy "dyscyplinarką" wobec niej - tłumaczy Benedyk.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia Iustitia wylicza też inne, możliwe skutki wprowadzenia reform. - Może się na przykład okazać, że sędziowie w decyzjach czy pozwolić podejrzanemu na wcześniejsze opuszczenie aresztu lub czy kogoś aresztować, będą pod naciskiem tego, że decyzja niezgodna z linią prokuratury może oznaczać dla nich postępowanie dyscyplinarne - ocenia sędzia. - Taki obywatel straci wtedy prawo do bezstronnego sądu, bo będzie podejrzewał, że sędzia podjął decyzję ze strachu. Nawet jeśli to nie będzie prawda - tłumaczy.
Sędzia, wydając wyrok, nie może się bać, że jego ogłoszenie skończy się dla niego represją ze strony władzy. Na tym polega istota tego zawodu: sędzia jest niezawisły w swych decyzjach i niezależny
- dodaje Benedyk. Obaj wskazują, że poważne wątpliwości budzi też automatyczne odwołanie wszystkich "funkcyjnych" sędziów, czyli przewodniczących wydziałów (i, jeśli w danym wydziale są, ich zastępców) oraz sędziów-wizytatorów. Posłowie PiS chcą, by stracili oni stanowiska w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie nowych przepisów.
Co pozostanie obywatelowi, jeśli w tak zreformowanym sądzie przegra w starciu z państwem lub konkretnym politykiem? - Nic - odpowiada krótko sędzia Benedyk.
A TERAZ ZOBACZ: Nadchodzi koniec trójpodziału władzy