"Ta kampania będzie drugim głosowaniem nad Brexitem" [KOMENTARZ]

Brytyjska premier zapowiedziała dziś przedterminowe wybory do parlamentu. Kto może je wygrać, co to będzie oznaczać dla Brexitu i Polaków mieszkających na Wyspach - komentuje dr Jarosław Kuisz.

Theresa May ogłosiła we wtorek, że chce, by wybory odbyły się 8 czerwca. O tym, czy tak się stanie, zdecyduje ostatecznie brytyjska Izba Gmin. Jej wniosek w tej sprawie będzie potrzebował poparcia 2/3 wszystkich posłów. May tłumaczyła, że przedterminowe wybory "leżą w interesie narodu". - Cały kraj się jednoczy, Westminster - nie - powiedziała.

 

W rozmowie z Gazeta.pl dr Jarosław Kuisz z "Kultury Liberalnej" nie był zaskoczony wnioskiem brytyjskiej szefowej rządu. - Jasne było, że obecna Izba Gmin pochodzi sprzed decyzji o Brexicie, czyli najważniejszej decyzji od lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to Wielka Brytania dołączyła do Unii Europejskiej - komentuje. Nadszedł więc czas na wybór nowej reprezentacji.

Jego zdaniem wybory najprawdopodobniej tylko wzmocnią rządzących konserwatystów. - Partia May może liczyć w tym przypadku na momentum. Laburzyści, czyli będąca w opozycji Partia Pracy, nie są natomiast w najlepszej formie. Są w odwrocie, mocno pęknięci. Dalej w kolejce są Liberalni Demokraci. Oni są już w lepszej sytuacji, bo od początku opowiadali się przeciwko Brexitowi i nawoływali do ponownego referendum w tej sprawie - mówi Kuisz.

I tu chyba dochodzimy do sedna sprawy: ta kampania będzie drugim głosowaniem nad Brexitem

- ocenia ekspert. Jednak jego zdaniem szanse na zatrzymanie rozwodu Brukseli i Londynu w drodze przedterminowych wyborów są niewielkie. - Wszystko zależy od frekwencji. Zobaczymy, komu uda się zmobilizować większą liczbę zwolenników - dodaje Kuisz. Nie wyklucza też, że czerwcowe wybory osłabią niepodległościowe zapędy Szkotów, którzy po raz kolejni chcą głosowania w sprawie odłączenia od Zjednoczonego Królestwa.

Co to wszystko oznacza dla Polaków, przede wszystkim mieszkających na Wyspach? - Brexit nic dobrego nie przyniesie naszym rodakom. Trudno zakładać, że nasz rząd wynegocjuje dla nich jakieś ekstra warunki. I to niezależnie od tego jak często będą się spotykać oba rządy, skoro jedną z najważniejszych pobudek do głosowania za Brexitem był masowy napływ osób z Europy Środkowo-Wschodniej - stwierdza Kuisz.