W siódmą rocznice katastrofy smoleńskiej prezydent przemawiał przed pałacem w obecności m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Marty Kaczyńskiej, Beaty Szydło oraz marszałków Sejmu i Senatu. Dużą część swojego przemówienia poświęcił sprawie budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu: - Jeżeli ktoś mnie pyta, czy powinien powstać pomnik, to mówię: tak. Powinien powstać pomnik i to nie jeden. Powinny znaleźć się tu dwa pomniki. Tak, jak prosiła córka jednego z tych, którzy zginęli. Powiedziała: chciałabym, aby ojciec został tu upamiętniony.
- Tu powinien powstać pomnik ofiar katastrofy. Ale powinien tez powstać pomnik tego, który tu pracował. Tu, na Krakowskim Przedmieściu, powinie powstać pomnik pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie tylko dlatego, że był prezydentem RP. Ale też dlatego, że był prezydentem Warszawy. Był wielkim prezydentem Warszawy - mówił Duda.
I dlatego jak stwierdził dziwi się zachowaniu władz Warszawy, a szczególnie jej prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz. Odniesień do czasów rządów Platformy było w wystąpieniu więcej. - Kiedy spojrzymy na tamten czas, na następne lata, to z przykrością cisną się na usta słowa tamtego ministra: państwo polskie istnieje tylko teoretycznie - podkreślał Duda. I rozwijając myśl stwierdził, że jego obowiązkiem i rządzącego PiS jest to, aby dotrzeć do prawdy.
"Ta elementarna sprawiedliwość. Sprawiedliwość wobec winnych. Abyśmy nie mogli mówić, że państwo polskie jest państwem teoretycznym. Albo Polska będzie państwem poważnym, albo nie będzie. To test, który jest na arenie międzynarodowej obserwowany - podkreślił Duda.
A TERAZ ZOBACZ: 'Coraz bliżej prawdy'. Od 6 lat Jarosław Kaczyński powtarza to samo