Tak wygląda walka o życie na oddziale ratunkowym. "A ty denerwujesz się, że musisz czekać"

Kałuże krwi, porozrzucany sprzęt i opatrunki. Ten obraz oddziału ratunkowego diametralnie różni się od sterylnych wnętrz szpitali, jakie widujemy w filmach i serialach. "To widok po walce o ludzkie życie" - tłumaczą lekarze.

"Jesteś zły na zespół medyczny, bo musiałeś długo czekać? Wierz mi, nigdy nie wiadomo, czyje życie w tym momencie ratował" - napisano na profilu Meddy Bear, strony opisującej prace lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych.  

Zdjęcie zostało też udostępnione przez polską stronę Ratownictwo medyczne - łączy nas pasja. "Widok po walce o ludzkie życie - a ty, pacjencie, siedzisz za drzwiami, na poczekalni w SOR i denerwujesz się że musisz czekać - musisz zapamiętać jedno, że każdy gorszy stan od twojego zostanie przyjęty przed tobą" - czytamy w opisie. 

Krytycy wytaczają najcięższe działa

Wśród najpopularniejszych komentarzy znalazło się jednak wiele tych krytycznych wobec medyków. 

Dlatego dla bezpieczeństwa część personelu chodzi sobie dookoła i nic nie robi. Dlatego siedzą i durnie śmieją się do telefonu, oglądając kretyńskie filmiki w necie. Dlatego na SORze personel gubi zdjęcia i dokumentację medyczną - ważniejsze jest zrobienie zdjęcia sali. I te pytanie: "No i co, myśli pan, ja mam zrobić?". Może ruszyć odwłok i poszukać? Dlatego "na cito" znaczy "czekaj dwa miesiące a i tak cię nie poinformujemy o zmianie terminu - przyjdziesz to się dowiesz ze cię nie przyjmiemy"

- napisała jedna z osób. Inni narzekali, że lekarze przychodzą do pracy spóźnieni, przedstawiciele firm medycznych wchodzą poza kolejką, a "pijany lump" jest leczony przed pacjentem ze złamaniami. 

"Na SOR trzeba się wykrwawiać na śmierć. Mnie nie chcieli przyjąć, nikt wg rejestratorek i 'lekarzy' nie jest wystarczająco chory. Ubezpieczenie daje prawo do opieki zdrowotnej. A jak raz do roku faktycznie lekarze uratują życie to muszą się pochwalić, mniejsza o to, że setki ludzi zbywają" - to kolejna opinia. 

Miesiąc temu byłam w SORze na Wołoskiej, przede mną była tylko jedna dziewczyna, która straciła czucie od pasa w dół, czekała tam 8 godzin, aż po awanturze ktoś do niej zajrzał. I nie, lekarze i pielęgniarki nie byli zajęci, bo jak wpadłam do ich pokoju to siedzieli przy kawie i ciastku i nastało wielkie oburzenie, że ktoś może im przeszkadzać w środku nocy

- napisał ktoś z komentujących i dodał: "Nie mówię, że każdy szpital jest taki sam, ale większość powinni zamknąć, bo nie wiem po co płacę na to podatki".

Chłopiec był poparzony. Matka zamiast u lekarza, porad szukała w internecie