W 2000 r. z Odry wyłowiono ciało, potem zbrodnią żył cały świat. "Mam 2 skrzynie listów od fanek"

Krystian Bala - autor książki "Amok", który odsiaduje w więzieniu karę za morderstwo - zgodził się wystąpić przed kamerami TVN24. W rozmowie z telewizją przekonuje, że jest niewinny. I opowiada o swojej popularności.

Bala konsekwentnie nie przyznaje się do winy, choć sądy nie miały wątpliwości, że to on zamordował kochanka swojej żony. W 2000 roku ciało mężczyzny wyłowiono z Odry, przez długi czas nie było jednak tropu, kto mógłby być sprawcą. Śledczych naprowadziła dopiero książka wydana przez Balę kilka lat po morderstwie. Znalazło się w niej wiele elementów zaskakująco zbieżnych z opisem zbrodni.

Bala w rozmowie z "Superwizjerem" TVN24 twierdzi jednak, że został skazany przez "układ zamknięty niedouczonych chamów w todze" i nie ma nic wspólnego z zarzucanym mu morderstwem. Popularność z tym związana przeszkadza mu jednak dużo mniej. - To, co się wydarzyło w ciągu tych ostatnich kilku lat, to oczywiście mi pochlebia - mówi Bala. Dodaje, że "skrzynie listów od fanek", które są w jego posiadaniu, to marzenie każdego autora.

W niektórych przypadkach myślę, że może to zakrawać na taki nawet "psychofanizm", w niektórych jest to docenienie warsztatu czy kultury językowej. W innych przypadkach są to stricte wyrazy wsparcia i zachęty do dalszej twórczości

- tak o listach od czytelniczek opowiada Bala, który we wrocławskim więzieniu odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Pisał o nim cały świat

Kiedy kilka lat temu książkę Bali powiązano ze śledztwem w sprawie brutalnego zabójstwa, o sprawie zaczęły rozpisywać się media na całym świecie. Historię opisali m.in. dziennikarze "New Yorkera" czy "Guardiana". Na motywach jego sprawy nakręcono również film "Amok", który tydzień temu wszedł do polskich kin.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kasia Adamik: ''Amok'' to nie jest film o łapaniu mordercy

Proces Bali miał jednak charakter poszlakowy. Do dziś nie ma odpowiedzi na wiele istotnych pytań dotyczących okoliczności morderstwa. Nie wiadomo np., gdzie dokładnie popełniono zbrodnię, ani w jaki sposób ciało przetransportowano z Wrocławia prawie 100 kilometrów dalej. Śledczy są też przekonani, że Bali musiało pomagać co najmniej dwóch wspólników, jednak w tej części prokuratura była zmuszona umorzyć sprawę.

Zobacz też: Katarzyna Adamik o filmie "Amok": Przede wszystkim inspiruję się kontrowersją, która toczyła się podczas procesu

Katarzyna Adamik o filmie "Amok": Przede wszystkim inspiruję się kontrowersją, która toczyła się podczas procesu

Więcej o: