W czwartek rano gościem radiowej Jedynki była wiceminister edukacji narodowej Marzena Machałek. Dziennikarz zapytał ją m.in. o to, czy MEN zagwarantuje nauczycielom i innym pracownikom oświaty brak zwolnień do 2022 roku. Co na to Machałek? - To jest oczywiście niemożliwa deklaracja - stwierdziła, zasłaniając się przy tym... dyrektorami szkół.
Pracodawcą jest dyrektor. To on kształtuje kadrę, zatrudnienie i ministerstwo nie może takich warunków spełnić
- przekonywała wiceminister. Szybko dodała, że jeszcze w kwietniu minister edukacji pokaże harmonogram podwyżek dla nauczycieli. Według Machałek będą oni z nich "zadowoleni". Kilka zdań później powtórzyła to, co od miesięcy deklaruje jej szefowa Anna Zalewska. - Przewidujemy zwiększenie etatów. W związku z reformą nie będzie zwolnień - powiedziała Machałek.
W podobnym tonie przez wiele miesięcy wypowiadała się również sama minister edukacji. - Nie będzie zwolnień nauczycieli, ani likwidacji placówek po gimnazjach - zapewniała we wrześniu w Polskim Radiu Zalewska. - Obawy o zwolnienia są na wyrost, bo szkoły nie będą likwidowane - mówiła w grudniu w Sejmie podczas posiedzenia komisji edukacji.
Jej optymizmu nie podzielają jednak sami zainteresowani, którzy planują na piątek ogólnopolski strajk. O planowanych już zwolnieniach nauczycieli informuje m.in. reporterka radia TOK FM Joanna Mąkosa, podając przykład warszawskiego gimnazjum nr 30.
Reforma edukacji przygotowana przez PiS zakłada likwidację gimnazjów (utworzonych w 1999 roku), przy jednoczesnym przywróceniu ośmioletniej podstawówki, czteroletniego liceum ogólnokształcącego oraz pięcioletniego technikum. W miejsce zasadniczych szkół zawodowych powstaną zaś szkoły branżowe I i II stopnia. Początek reformy zaplanowano na wrzesień tego roku.
Zobacz też książkę: "Godzina wychowawcza. Rozmowy o polskiej szkole" >>