Sławomir Broniarz ma 59 lat, jest absolwentem Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego, a także podyplomowych studiów z historii oraz marketingu i zarządzenia. Uczył w szkole historii, był dyrektorem szkoły podstawowej, następnie zespołu szkół zawodowych. W 1994 roku rozpoczęła się jego przygoda z centralą Związku Nauczycielstwa Polskiego. Został wybrany wiceprezesem Zarządu Głównego ZNP. Kariera medialna przyszła wraz z objęciem w 1998 roku stanowiska prezesa ZNP. To był czas przygotowań rządu Jerzego Buzka do wielkich reform. Zapowiedziano i w 1999 roku zrealizowano fundamentalne zmiany w systemie ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych, samorządach i w oświacie.
Sławomir Broniarz we wszystkich mediach powtarzał, że reforma firmowana nazwiskiem ówczesnego ministra edukacji Mirosława Handkego jest zła i przyniesie wyłącznie chaos. Symbolem zła uczynił gimnazja. - Na pół roku przed wkroczeniem reformy do szkół mamy coraz więcej konfliktów wokół placówek wskazanych do likwidacji. Nic dziwnego - rodzice protestują przeciwko zmianom, których z nimi nie skonsultowano. Tworzenie nowej sieci szkolnej dlatego jest tak trudne, że nie ma na to dostatecznych środków. W rezultacie może być i taka sytuacja, iż w jednym budynku będą aż trzy szkoły: nowa sześciolatka, klasa ósma starej ośmiolatki oraz pierwsza klasa gimnazjum, która zresztą może podlegać dyrektorowi urzędującemu całkiem gdzie indziej. Konia z rzędem temu, kto potrafi rodzicom wytłumaczyć racjonalność takiego postępowania. Już nie pytam, jak w takim razie realizowana będzie zasada oddzielenia dzieci od młodzieży starszej, stanowiąca podstawowy argument zmiany struktury oświaty - tak szef ZNP przekonywał w "Gazecie Stołecznej" ("Gazeta Stołeczna" nr 52, wydanie z dnia 03/03/1999). Jednak taka argumentacja nie skłoniła prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do zawetowania ustawy.
Wraz ze zmieniającymi się rządami, zdanie prezesa Broniarza ewoluowało. Dziś ZNP stało się orędownikiem utrzymania obecnego systemu. - ZNP nie do końca miał rację, sprzeciwiając się reformie z 1999 roku (...) Ta reforma udała się tylko dzięki zaangażowaniu ludzi! Tym bardziej należy stawiać opór dziś: badania pokazują wyraźnie, że cofanie naszego szkolnictwa do modelu rodem z PRL przyniesie szkodę dużo większą niż problemy związane z wdrażaniem reformy rządu Buzka - tak Sławomir Broniarz mówił w grudniu 2016 roku w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej".
Na przestrzeni 19 lat Sławomir Broniarz zbudował silną pozycję w regionach. Owocem jest przede wszystkim stabilne poparcie i kolejne reelekcje. Mimo tego, że ZNP "mówi jednym głosem", w oddziałach nie brakuje krytyków jego rządów. - Nie zawsze realizuje wizję całego środowiska. Za bardzo ulega swoim lewicowym sympatiom - mówi w rozmowie z Gazeta.pl anonimowo jeden z działaczy ZNP na Śląsku.
I przypomina, że duże emocje w związku wywołało podpisanie przez ZNP w październiku 2015 roku porozumienia ze Zjednoczoną Lewicą (SLD, TR, PPS, UP, Zieloni). Napisano w nim co prawda, że "strony zobowiązują się do podjęcia wszelkich działań mających m.in. zachować obowiązującą strukturę ustroju szkolnego" (PEŁNA TREŚĆ), ale związkowcom przeszkadzał rozdźwięk między deklaracjami lewicy, a ich programem czy wypowiedziami liderów SLD. Przypomniano słowa Leszka Millera. Wieloletni lider lewicy w 2013 roku mówił, że "SLD postuluje likwidację gimnazjów i powrót do systemu ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniej szkoły ogólnokształcącej lub trwającej trzy lata szkoły zawodowej". - Nie ulega wątpliwości, że instytucja gimnazjum, wprowadzona za rządów Jerzego Buzka, nie sprawdziła się. Czym prędzej od tego odejdziemy, tym lepiej - zaznaczył premier Miller.
Zawarcie porozumienia Broniarz tłumaczył później m.in. w "Wyborczej". - Nas interesowało, czy zrealizują nasze postulaty, i wtedy zapewniono nas, że tak. Barbara Nowacka, która reprezentowała lewicę, zadeklarowała na piśmie, że będzie działała na rzecz utrzymania ustroju szkolnego, a więc gimnazjów - powiedział Sławomir Broniarz.
Mimo krytyki - nic nie wskazuje na to, żeby Broniarz miał przestać być liderem Związku Nauczycielstwa Polskiego. O prawach nauczycieli i polepszeniu ich bytu rozmawiał z ministrami edukacji w rządach Buzka, Millera, Belki, Marcinkiewicza, Kaczyńskiego, Tuska, Kopacz i teraz Szydło. Od lat uczestniczy też w pracach Komisji Trójstronnej. Aktywnie bierze udział w pracach międzynarodowego ruchu związkowego.
Na koncie ma sporo sukcesów. To Broniarz zainicjował wiele akcji związkowych i społecznych w tym m.in.: Pakt dla Edukacji, Edukacyjny Okrągły Stół, kampanię w obronie publicznej edukacji „Nie dajmy popsuć naszej szkoły” czy akcję na rzecz przyznania nauczycielom świadczeń kompensacyjnych.
Obecnie szef ZNP intensywnie włączył się w akcję "Strajku szkolnego", który 31 marca odbywa się w całej Polsce. - Zmiany wprowadzane przez MEN nie gwarantują stabilizacji i ciągłości procesu kształcenia, co powoduje uzasadnione obawy. Nasze inicjatywy mają na celu nie tylko ochronę naszych dzieci, ale także całego środowiska szkolnego. Dlatego całym sercem wspieramy planowany strajk nauczycieli - powiedział Sławomir Broniarz.
Wszystko jednak wskazuje na to, że PiS-owskiej reformy nie uda się zatrzymać. Przed prezesem ZNP rysuje się więc długa batalia o los polskiej szkoły. Być może przez kolejne kilkanaście lat w fotelu szefa. Następców na horyzoncie nie widać.