Po spotkaniu Donalda Trumpa z Angelą Merkel w Białym Domu doszło do niezręcznej sytuacji, która - choć błaha - poruszyła opinię publiczną. Prezydent USA nie zareagował ani na okrzyki fotoreporterów, którzy prosili, by przywódcy uścisnęli sobie dłonie, ani na pytanie Angeli Merkel. - Uściśniemy sobie dłonie? - zapytała kanclerz Niemiec. Trump tylko poruszył się na fotelu i dalej patrzył przed siebie. Merkel, lekko zmieszana jego zachowaniem, uśmiechnęła się do dziennikarzy.
O co chodziło? "Der Spiegel" zasięgnął opinii u źródła i o niezręczną sytuację spytał rzecznika Białego Domu Seana Spicera. - Nie sądzę, żeby prezydent usłyszał pytanie kanclerz Merkel. Cała sprawa była nieporozumieniem - powiedział Spicer w rozmowie z tygodnikiem.
Chwilę po spotkaniu z dziennikarzami w Gabinecie Owalnym odbyła się wspólna konferencja prasowa, podczas której przywódcy uścisnęli sobie ręce. Mimo to media i analitycy - szczególnie niemieccy - odebrali zachowanie Trumpa jako objaw ochłodzenia relacji USA - Niemcy.