Prezes PiS w wywiadzie dla Onet.pl przyznał, że po zwycięstwie Andrzeja Dudy wyborach prezydenckich w partii pojawił się pomysł zakończenia spotkań w każdą miesięcznicę katastrofy. Przedstawiła go Kaczyńskiemu główna organizatorka marszów Anita Czerwińska, dziś posłanka, a wówczas działaczka klubów "Gazety Polskiej".
- Powiedziałem, że nie. Skończymy, dopiero kiedy będą pomniki i kiedy będą konkluzje, przynajmniej wstępne, dotyczące śledztw smoleńskich - mówi Kaczyński.
Przyznaje jednak, że w pewnym momencie prosił polityków z partii by ograniczyli pojawianie się na miesięcznicach. - Chciałem, by to była uroczystość o charakterze rodzinnym, nie politycznym. Dzisiaj się to zmienia ze względu na protesty podczas miesięcznic, organizowane przez naszych przeciwników - stwierdził prezes PiS.
Kaczyński przypomniał, że celem "comiesięcznych marszów modlitewnych jest zbudowanie dwóch pomników - wszystkich ofiar katastrofy, a także mojego brata". - I ten cel wydaje się bliższy niż kiedykolwiek. Może uda się je odsłonić za rok, na ósmą rocznicę? Bardzo na to liczę - podkreślił Jarosław Kaczyński.
A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński w Sejmie: " Wy kompromitujecie Polskę!"