Kierowca seicento wreszcie zabrał głos ws. wypadku. Krótko odpowiedział na list od Szydło

21-letni Sebastian K. po raz pierwszy od dnia wypadku w Oświęcimiu zabrał głos w sprawie. Kierowca seicento, z którym zderzyła się wtedy rządowa limuzyna, w mailu do TVN24 odpowiedział m.in. na list od Beaty Szydło.

Podejrzany o spowodowanie wypadku z udziałem szefowej rządu skontaktował się mailowo z reporterem programu "Czarno na białym" w TVN24. W pierwszych słowach dziękuje tym, którzy wpłacili pieniądze w zbiórce "na nowy samochód" dla niego.

"Dzieliliście się ze mną w geście solidarności i wsparcia, którego tak bardzo potrzebowałem, jak zresztą każdy, kto znajdzie się na pozycji podejrzanego" - czytamy.

Dalej Sebastian K. pisze, że "z nadzieją oczekuje" wyjaśnienia okoliczności wypadku. I ma nadzieję na to, że sprawa będzie wyjaśniana "jak każde inne zdarzenie". I dodaje:

O tym byłem przecież listownie zapewniany przez Panią Premier. Mam nadzieję również, że wszystkie osoby, które w tym wypadku brały udział, powrócą do pełni zdrowia i sił umożliwiających im dalszą pracę lub służbę

Co było w liście od premier?

List od Beaty Szydło skierowany do Sebastiana K. opublikowano 15 lutego. "Oczekuję, że ta sprawa zostanie potraktowana jak każde inne takie zdarzenie" - pisała wówczas szefowa rządu. "Zdarzenie drogowe to zdarzenie, które zawsze jest splotem nieszczęśliwych okoliczności i nie da się go przewidzieć. Jednak ten wypadek, w którym my braliśmy udział, stał się niestety sprawą polityczną, stąd towarzyszący mu szum medialny" - dodała. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Jak doszło do wypadku Szydło?

Do wypadku z udziałem szefowej rządu doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

Jak przebiega śledztwo?

14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata. Sebastian K. nie przyznał się do winy. Śledczym przez długi czas nie udało się znaleźć postronnych, naocznych świadków zdarzenia. Dotarli do nich dopiero dziennikarze. Obrońca kierowcy seicento twierdzi jednak, że prokuratura nie powiadomiła go o przesłuchaniach kluczowych dla sprawy świadków. CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Wypadek limuzyny Beaty Szydło. Premier ma potłuczenia, trafiła do szpitala

Więcej o: