Prezes PiS przekonuje w rozmowie, że "ci, którzy robią z proporcji 1:27 symbol swojego sukcesu" wpisują się w "tradycję zmiany narodowej". - Jeżeli ktoś się tak bardzo podnieca tym, że Polska przegrała 27:1 - ciągle do telewizji politycy PO przychodzą i pokazują jakieś kartki - to oznacza głęboko tkwiące w tych ludziach psychiczne oderwanie się od własnego narodu i postawienie się po drugiej stronie. Tylko wtedy to 27:1 może się wydawać sukcesem - stwierdził.
Zdaniem Kaczyńskiego, "Tusk popierał wszystkie przedsięwzięcia, które miały zmierzać do wymierzenia Polsce jakichś sankcji za zmiany, które w naszym kraju były przeprowadzane". - A w szczególności naszej reakcji na nadużycie poprzedniego parlamentu, jeśli chodzi o wybór członków Trybunału Konstytucyjnego - tłumaczył.
Na pytanie o brak poparcia nawet Węgier dla wyboru Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, Kaczyński odparł: - Pewnie byłoby lepiej, gdyby wszystko było przygotowane wcześniej - zaznaczył Kaczyński. - Ale nie sądzę, aby to zmieniło wynik głosowania choćby o jeden głos. To, co się stało, jest wynikiem tego, że Unia została zdominowana przez jedno państwo. A właściwie przez jedną osobę. To jest sytuacja dla Wspólnoty groźna - dodał.
- Zaskoczenie dotyczące poparcia Viktora Orbana nie było radykalne, wiedziałem, że jest pod potężnym naciskiem i wiedziałem, że jest jakby chroniony przez Europejską Partię Ludową. Prowadzić wojnę z własną grupą polityczną byłoby mu wyjątkowo trudno. Ale to nie znaczy, że nie mamy w tej sprawie uczucia zawodu - wskazał szef PiS.
Kaczyński był też pytany, czy jest za utworzeniem korytarzy humanitarnych. - Tak. Jeśli chodzi o korytarze humanitarne, pomoc nawet kilkuset chorym osobom, to ja nie mam nic przeciwko temu. To nie moja decyzja, tylko rządu, ale można ją podjąć - zaznaczył.
- I trzeba pomagać. Ja chodzę do kościoła rektorskiego Redemptorystów na Nowym Mieście i utrzymujemy tam jedną rodzinę w Syrii, wdowę z synem. Tego rodzaju akcje są potrzebne i sam w nich uczestniczę. Ale inną sprawą jest narzucenie społeczeństwu pewnej zmiany sposobu życia związanego z masową imigracją, co będzie się wiązało z obniżeniem poziomu bezpieczeństwa i na to zgody nie będzie - powiedział szef PiS.