Targi koni w Skaryszewie. "Chaos, rżenie koni, pijackie awantury, kopanie, bicie i patologia"

Podradomski Skaryszew, największe targi koni w Europie. Nie są to jednak prestiżowe aukcje, jakie znamy z Janowa Podlaskiego. Ogromna większość koni, po makabrycznym transporcie trafi na rzeź.

Skaryszewskie Wstępy to tradycyjny jarmark organizowany od czasów panowania króla Władysława Jagiełły. Tradycją jest też sprzeciw, jaki wywołuje handel końmi. Aktywiści od lat alarmują, że zwierzęta są przetrzymywane w niehumanitarnych warunkach, sprzedawane na kilogramy i wywożone, nierzadko setki kilometrów, stłoczone, bez wody, w koszmarnych warunkach, a swoją udrękę kończą w rzeźni.

 - Setki koni i setki ludzi stłoczonych jest na niewielkiej przestrzeni. Gdyby doszło do jakiegoś wypadku, karetka nie ma możliwości wjechać na targ. Handlarze bardzo często szarpią konie i traktują je w okrutny sposób. Duża część osób chodzi z kijami w rękach, które służą tylko i wyłącznie do bicia zwierząt. Krótko mówiąc, Ci ludzie traktują je jak mięso - mówiła w rozmowie z Polskim Radiem Scarlett Szyłogalis z fundacji Tara. 

Tara w tym roku w Skaryszewie wykupiła 150 koni i przewiozła je do swojego wrocławskiego schroniska. Zwierzęta są też skupywane przez inne fundacje i osoby prywatne. Kupcy spotykają się jednak z niechęcią handlarzy, którzy ze znanych tylko sobie powodów wolą sprzedawać zwierzęta na mięso, zamiast sprzedać je fundacji. - Ci ludzie nie mogą zrozumieć, że te konie będą żyły spokojnie do końca swoich dni - ubolewa Szyłogalis.

AKTUALIZACJA: Obrońcom zwierząt udało się wykupić równo połowę koni ze Skaryszewa >>>

"Nocny handel w Skaryszewie to piekło"

W poprzednich latach aktywistom udawało się doprowadzić do poprawienia warunków na targach - montażu wiat, likwidacji stoisk z alkoholem i obecności lekarzy weterynarii i funkcjonariuszy policji. Lokalna telewizja informuje, że w tym roku jarmark odbywa się pod nadzorem służb weterynaryjnych, które "kontrolują przestrzegania dobrostanu zwierząt, czyli traktowania i przetrzymywania koni w czasie trwania imprezy". Jednocześnie inspekcja weterynaryjna przyznaje, że sprawuje nadzór tylko na terenie wyznaczonym przez organizatora i nie patroluje całego miasta.

Mimo wielu pozytywnych zmian, warunki są nadal dalekie od humanitarnych. "Żadne filmy tego nie oddadzą, ale nocny handel w Skaryszewie to piekło. Chaos, rżenie koni, pijackie awantury, kopanie, bicie i patologia" - pisze reporterka IAR Natalia Żyto.

Atak na reporterkę Superstacji

Handlarze bronią się przed oskarżeniami. Niestety nie zawsze w sposób kulturalny. Kiedy na jarmarku pojawiła się reporterka Superstacji, by mówić o problemie handlu końmi, otoczyła ją grupa mężczyzn. Jeden z nich pokrzykiwał, gestykulował i coraz bliżej podchodził do dziennikarki. W pewnym momencie - ku rosnącemu zadowoleniu innych handlarzy - zaczął chwytać kobietę za ramię. - O czym pani mówi? Stuknąć się w główeczkę! - mówił i próbował uderzać reporterkę w czoło.

Fragment nagrania SuperstacjiFragment nagrania Superstacji superstacja.tv

W Skaryszewie nie zabrakło akcentu politycznego. - To święto jest polską tradycją i warto je kontynuować (...) Jeśli ktoś chciałby zlikwidować tę tradycję, to my jako ruch społeczny tego nie poprzemy - mówił ze sceny poseł Kukiz'15 Robert Mordak. Radom.Wyborcza.pl przytacza też słowa posła Dariusza Bąka (PiS), który dziękował burmistrzowi miasta, za to, że ten "znosi wszystkie uciążliwości" i "nie chce ulec absurdom". Na otwarciu jarmarku byli też posłowie Marek Suski i Zbigniew Kuźmiuk.

Zmiana ustawy o ochronie zwierząt

Fundacja Tara stara się o zmianę ustawy o ochronie zwierząt. Aktywistom chodzi o zmianie statusu konia ze zwierzęcia rzeźnego na zwierzę towarzyszące, dodanie do ustawy zapisów o zakazie uboju koni, ich wywozie z Polski w celach konsumpcyjnych oraz humanitarnym uśmiercaniu chorych zwierząt przez ich uśpienie. Petycję podpisało dotąd ponad 10 tysięcy osób.

"Dobra zmiana" w stadninach. Kraśko: Są ludzie, dla których konie są ważne jak życie. I przytacza opowieść na dowód...

Więcej o: