Jacek Saryusz-Wolski, polski kandydat na Przewodniczącego Rady Europejskiej na razie nie cieszy się poparciem krajów członkowskich. Strona rządowa i przychylne jej media z uporem godnym lepszej sprawy forsują więc nowy "przekaz dnia" - Donald Tusk jest kandydatem niemal nielegalnym.
Nikt - zaczynając od szefa polskiej dyplomacji, aż po Saryusz-Wolskiego, który brał udział we wprowadzaniu Polski do UE - nie podaje na to przepisów. Tymczasem o takim wymogu nie mówi Traktat o Unii Europejskiej.
Zgodnie z Traktatem o Unii Europejskiej, w przypadku Tuska nie ma potrzeby, by jakikolwiek kraj wysuwał jego kandydaturę. Jego pierwsza 2,5-letnia kadencja w roli szefa RE rozpoczęła w grudniu 2014 roku. Mandat ten jest jednak "jednokrotnie odnawialny" - w tej sytuacji wystarczy więc sama deklaracja szefa RE, że chce pozostać na stanowisku.
Rada Europejska wybiera swojego przewodniczącego większością kwalifikowaną na okres dwóch i pół roku; mandat przewodniczącego jest jednokrotnie odnawialny
- głosi art. 15 pkt 5 Traktatu. W lutym tego roku, podczas unijnego szczytu na Malcie, Tusk poinformował przywódców krajów UE, że jest gotowy kontynuować swoją pracę, co uzależnił jednak od ostatecznej decyzji premierów i prezydentów.