Zaczęło się stosunkowo niewinnie. Podczas meczu Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław policja zatrzymała kilku pseudokibiców. Dwóch wnosiło na stadion materiały pirotechniczne, inny posiadał pałki teleskopowe i ochraniacze na zęby.
Do zamieszek doszło jednak po meczu. W Horodnianach zepsuł się jeden z autobusów, którymi wracali kibole. Za zepsutym pojazdem zatrzymał się kolejny, a ich niespokojni pasażerowie wyszli na zewnątrz. Policja pilnowała, by kibole nie wyszli na ulicę. Ci postanowili jednak wejść do pobliskiej Biedronki - podaje Białystok.Wyborcza.pl.
Serwis Poranny.pl dotarł do relacji świadka zdarzenia. - Kibole masowo rabowali Biedronkę jak stado dzikich bestii, afrykańskich hien masowo rwało zakazany towar, rabowali, robili co chcieli nic nie pytali - mówi pan Krystian. Jego zdaniem do sklepu wbiegło kilkudziesięciu kiboli, wszyscy byli w sportowych ubraniach, a część miała zamaskowane twarze. Policja - choć w nieco mniej emocjonalnym tonie od świadka - potwierdza, że pseudokibice "postanowili nie płacić za zabrane produkty".
Funkcjonariusze, którzy eskortowali autobusy kiboli, natychmiast zatrzymali agresywnych pseudokibiców, łącznie 15 osób. Policja zwraca się do wszystkich świadków zdarzenia z Horodnian o kontakt z Wydziałem Kryminalnym Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, lub pod numerem telefonu (85) 670-34-20.