W maju kończy się kadencja Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Na szczycie UE zaplanowanym na 9-10 marca przywódcy mają zdecydować, czy pozostanie on na tym stanowisku na kolejne 2,5 roku. Do tej pory nikt raczej nie miał co do tego wątpliwości. W sobotę minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski niespodziewanie ogłosił jednak, że Polska zamierza poprzeć nowego kandydata na to stanowisko - Jacka Saryusz-Wolskiego. I choć szef EPL zapowiedział interwencję w tej sprawie, to ruch polskiego rządu otworzył możliwość powstania nowych scenariuszy.
Do tej pory Europejska Partia Ludowa jednogłośnie deklarowała podtrzymanie mandatu Donalda Tuska - podtrzymanie, ponieważ zgodnie z artykułem 15 punktu 5 Traktatu o Unii Europejskiej "mandat przewodniczącego jest jednokrotnie odnawialny". Żeby utrzymać stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, Donald Tusk musi zostać wybrany większością kwalifikowaną - to znaczy musi go poprzeć przynajmniej 55 proc. państw członkowskich. Na stronie RE czytamy, że "w praktyce oznacza 16 państw".
W sobotę wieczorem szef EPL Joseph Daul powtórnie wyraził pełne poparcie partii dla obecnego przewodniczącego. Pozwala to wierzyć, że na Tuska stawiają wszystkie państwa członkowskie poza Polską.
W teorii nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Jacek Saryusz-Wolski został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. W tym celu, podobnie jak Donald Tusk, musiałby mieć poparcie większości kwalifikowanej. Jednak Joseph Daul w sobotę pisał nie tylko o silnej pozycji Tuska w Europejskiej Partii Ludowej, ale też poinformował, że zgodnie ze statutem EPL Saryusz-Wolski nie należy już do grona wiceprzewodniczących partii.
Wicemarszałek Senatu Adam Bielan utrzymuje, że kandydatura Saryusz-Wolskiego to owoc kilku miesięcy pracy rządu. - Nikt się do nikogo nie zgłaszał, nad tym pracowano od miesięcy. A to, że kandydatura oficjalnie jest ujawniana na tydzień przed szczytem UE nie jest niczym szczególnym - mówił w Śniadaniu w Radiu ZET. Zaś Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta RP zaznaczył, że decyzja ta została podjęta w uzgodnieniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Na chwilę obecną nie ma innych kandydatów na to stanowisko, jednak wraz z ogłoszeniem przez Polskę poparcia dla nowego kandydata możliwe jest, że pojawią się kolejne propozycje. Szczególnie, że choć Traktat o Unii Europejskiej mówi, że przewodniczący Rady Europejskiej powinien zostać wyłoniony przez większość kwalifikowaną, to tak naprawdę państwom UE zależy w tym wypadku na jednomyślności. Żeby nie eskalować konfliktu między polskim rządem a UE, mogą wybrać nowego kandydata z innego kraju.
A TERAZ ZOBACZ: Kaczyński w Sejmie: "Jesteśmy ludzkimi panami"