Ten młody niedźwiedź wzbudził sensację w Bieszczadach. Spacerował sobie, jak gdyby nigdy nic, środkiem drogi z Polany do Czarnej. Jego zachowanie zaczęło wzbudzać coraz większy niepokój. Zwierzę - według tego, co mówili mieszkańcy okolic - kładło się na jezdni, miało drgawki i było otępiałe. W rozmowie z serwisem nowiny24 lekarze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych tłumaczyli, że niedźwiedź może być chory i mieć poważne zmiany w układzie nerwowym.
Jak się okazuje, niedźwiedź napędził wiele strachu leśnikom i miejscowym, ale jego historia ma szczęśliwe zakończenie. Wczoraj zwierzę zostało odłowione, przebadane i wypuszczone do naturalnego środowiska - dowiadujemy się w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
- Podejrzewano, że może być chory na wściekliznę lub nosówkę, jednak lekarz dokładnie go przebadał i stwierdził, że jest zupełnie zdrowy - uspokaja rzecznik RDOŚ Łukasz Lis w rozmowie z Gazeta.pl. Po badaniu niedźwiedzia umieszczono w specjalnej klatce i odwieziono z dala od ludzkich osiedli. Zwierze zostało oznakowane i leśnicy będą sprawdzać, czy radzi sobie w nowym miejscu. Zaczął już bowiem kojarzyć człowieka z pokarmem.
- To był ostatni moment na jego odłowienie. Niedźwiedź w poszukiwaniu pokarmu dotarł do terenów zamieszkanych, a ludzie litowali się i dokarmiali go, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie sprowadzają na siebie, ale także na samo zwierzę. Nauczony, że dostaje jedzenie, stałby się zwierzęciem problemowym, coraz bardziej zbliżałby się do ludzi i w końcu zostałby odstrzelony - mówi Lis.
A dlaczego niedźwiedź był brany za chorego? - Wytłumaczenie jest proste. Niedźwiedź za wcześnie wybudził się z zimowego snu i miał niski poziom glukozy, dlatego mógł wydawać się otępiały. Dodatkowo to był pierwszy sezon, kiedy zimował samodzielnie, bez matki - wyjaśnił Lis.
Rzecznik RDOŚ zaapelował, by pod żadnym względem nie zbliżać się do niedźwiedzi i nie dokarmiać ich, by nie dochodziło do takich niebezpiecznych sytuacji, jak z misiem z Bieszczad. - To zwierzę sympatyczne, ale dzikie i bardzo silne - dodał.