Szarżowali po zamarzniętym jeziorze, aż lód pękł. Czarny Saab wylądował pod wodą

Dwóch mężczyzn brawurowo jeździło po tafli zamarzniętego jeziora Zegrzyńskiego. Lód w pewnym momencie pękł, a samochód zanurzył się pod wodą. Kierowca i pasażer sami zgłosili się na policję. Byli pijani.

W niedzielę wieczorem w okolicach miejscowości Nieporęt dwóch 26-latków urządziło sobie ekstremalną przejażdżkę po skutym lodem jeziorze Zegrzyńskim. Na taflę wjechali czarnym Saabem około 21. Już kilka minut później lód pękł pod samochodem. Auto razem z pasażerami zaczęło tonąć - podała "Gazeta Wyborcza".

Podwójny lód

Do tragedii nie doszło, ponieważ pod załamaną taflą znajdowała się druga warstwa lodu. Powierzchnia, na której zatrzymał się samochód zapobiegła całkowitemu zatonięciu auta

Ostatecznie Saab zanurzył się w wodzie na 70 centymetrów. Mężczyznom udało się bezpiecznie wydostać z samochodu. Policję o sytuacji powiadomił świadek zdarzenia. Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, nie zastali tam żadnego z nich. Szybko wezwano straż pożarną, która wydostała samochód z jeziora. 

- Po dwóch godzinach do komendy zgłosił się kierowca. Był nietrzeźwy, miał ponad promil w wydychanym powietrzu. Jego prawo jazdy zostało zatrzymane, a sprawa skierowana do sądu

- powiedział Rafał Retmaniak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji w rozmowie dla "Gazety Wyborczej".

Czytaj cały artykuł na stronie "Gazety Wyborczej".

A TERAZ ZOBACZ: Pomyśl, zanim zaczniesz wyprzedzać. Ginie coraz więcej pieszych

Więcej o: