Rozszerzone samobójstwo, czyli samobójstwo popełnione po zadaniu śmierci innym, najczęściej najbliższym to wiodąca hipoteza rodzinnej tragedii ze Zgorzelca - podaje Radio ZET. Mężczyzna z trójką dzieci w wieku 6,11 i 13 lat zginęli na miejscu, po wjechaniu w tira.
Do wypadku doszło na trasie Zgorzelec-Bogatynia. Samochód osobowy zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym tirem. Wiadomo już, że kierowca jechał bardzo szybko, nawet do 150 km/h, nie próbował hamować przed wjazdem w ciężarówkę, a dzieci nie miały zapiętych pasów - ustaliło RMF FM.
Policja pojechała do domu rodziny, by poinformować matkę o tragedii. Znaleziono w nim zwłoki 44-letniej kobiety z obrażeniami głowy. Prokuratura poinformowała, że kobieta zginęła w wyniku ciosów tępym narzędziem zadanych w głowę. Śledczy zabezpieczyli prawdopodobne narzędzie zbrodni.
Jak informuje RMF FM, Śledczy mają wątpliwości, co do okoliczności śmierci trójki dzieci. Mogły bowiem mieć obrażenia powstałe nie tylko w wyniku zderzenia z ciężarówką. Nie wiadomo, czy sekcja zwłok wykaże przyczynę zgonu, może na to nie pozwolić stan zwłok.