Robert De Niro miał zachęcić ludzi do głosowania. Ale nie wytrzymał. ''Jestem wściekły''

Robert De Niro siada przed kamerą. Słyszy pytanie: ''Na czym ci zależy?''. Ma wygłosić krótką mowę i zachęcić do głosowania. Ale jest na to zbyt wściekły.

Inne gwiazdy, które brały udział w tej samej akcji, mówiły o ochronie zdrowia, zatrudnieniu i zmianach klimatycznych. Ale nie De Niro. Kamera zostaje włączona. Ma 55 sekund. Czas start.

- Jest porażająco głupi. Jest gnojkiem, psem, świnią. Nie wie, o czym mówi. Na niczym mu nie zależy. Nie płaci podatków. Jest idiotą, katastrofą narodową, przynosi wstyd temu krajowi.

- Jestem wściekły, że mój kraj dotarł do punktu, w którym ten głupiec znalazł się na pozycji, na której jest obecnie.

- Mówi, że chciałby uderzyć kogoś w twarz. Ja chciałbym uderzyć go w twarz!

- Chcemy, by ktoś taki był prezydentem? Nie wydaje mi się. Zależy mi na tym, w jakim kierunku zmierza mój kraj. I bardzo, bardzo się martwię, że z kimś takim jak Donald Trump ten kraj może pójść w złą stronę.

.

 

 

Gdy kamera została wyłączona, twórcy akcji pewne już wiedzieli, że Robert De Niro nie będzie jej twarzą. 

Firma Anonymous Content - która organizuje akcję nakłaniania do pójścia na wybory - podkreśla, że to apolityczna inicjatywa. Ma promować głosowanie, a nie konkretny wybór.  Jak pisze, "The Independent", film nie został więc włączony do akcji. Jednak nagranie opublikowano w sieci, bo po prostu nie mogło się zmarnować. 

Więcej o: