Juliette Binoche jest gościem festiwalu filmowego w Krakowie. Francuzka jest gościem 11. edycji Plenerów Film Spring Open Sławomira Idziaka w Krakowie. Podczas konferencji prasowej dziennikarze zapytali aktorkę także o jej ocenę bieżącej sytuacji w naszym kraju - podaje "Gazeta Wyborcza".
- To, co dzieje się teraz w Polsce, nie ma nic wspólnego z demokracją, to dyktatura. To wielki, podkreślam, wielki błąd. Kobieta powinna mieć wolny wybór, to prawo nie jest prawem dla kobiet. Samo to, że ktoś rozważa wprowadzenie takich przepisów, wywołuje we mnie wściekłość - mówiła z oburzeniem.
- Moja mama i babcia żyły w czasach, w których aborcja była zakazana. Słyszałam wiele tragicznych historii kobiet. Kiedy kobieta nie chce rodzić, zawsze znajdzie sposób na przerwanie ciąży. Tylko że to może być dla niej bardzo niebezpieczne. Kobieta musi mieć wybór - podkreśliła Juliette Binoche.
Więcej czytaj na krakow.wyborcza.pl >>>
W poniedziałek będą protestować przeciwnicy zaostrzenia ustawy
Projekt ustawy antyaborcyjnej przygotował komitet "Stop aborcji". Dokument zakłada, że za spowodowanie śmierci dziecka poczętego grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, mogą grozić mu 3 lata więzienia. Jeśli to matka działała nieumyślnie, nie poniesie konsekwencji. Kary uniknie też lekarz w sytuacji, gdy śmierć dziecka jest następstwem ratowania życia matki.
Obecnie aborcji można dokonywać legalnie, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Ciążę można przerwać także wtedy, gdy powstała ona w wyniku gwałtu bądź innego czynu zabronionego.
W poniedziałek ma odbyć się strajk kobiet - protest wobec możliwego zaostrzenia przepisów dot. aborcji. Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zamierzają nie przyjść do pracy lub nie wykonywać swoich codziennych obowiązków. W wielu miastach zaplanowano manifestacje.