Ojciec zamordował syna, bo "z nim nie dało się już żyć". Zadawał ciosy tak długo, aż złamał się nóż

W lubuskim Sulechowie ojciec zabił syna, który wcześniej chciał go zaatakować Oskarżony odebrał ofierze nóż i zaczął zadawać ciosy w klatkę piersiową Życie z agresywnym synem alkoholikiem miało być dla ojca gehenną

Do tragedii doszło w Sulechowie w lutym tego roku, a teraz ruszył proces. Oskarżony o zabicie syna Ryszard P. tłumaczył, że z ofiarą "nie dało się już żyć". Tego dnia P. przyszedł do domu z baru i zobaczył, że syn Adam "obrzygał wannę". Ofiara była pijana, a na widok ojca wstała z fotela i nożem w ręku zaczęła się do niego zbliżać.

- Mówił, że zaj***e mi kosę - mówił w sądzie oskarżony. Ojciec - jak relacjonuje Gazeta Lubuska - odebrał mu nóż, wpadł w furię i zaczął zadawać ciosy nożem. "Uderzał w klatkę piersiową z taką siłą, że nóż w końcu pękł. Wtedy przestał" - czytamy.

Ustalenia obciążają też ojca

Z zeznań oskarżonego wynika, że syn był alkoholikiem i narkomanem, który 18 lat spędził w więzieniach. Z ustaleń "Gazety Lubuskiej" wynika jednak, że Ryszard P. również stosował przemoc. Miał bić żonę i synów i zamykać dzieci w szafkach.

Prokurator nazwał Ryszarda P. "synobójcą". Zażądał dla niego 12 lat więzienia, podkreślając, że mógł uciec od pijanego syna, a jednak postanowił go zabić. Adwokat oskarżonego wnosi jednak, by czyn uznać za przekroczenie granic obrony koniecznej, a nie morderstwo i nadzwyczajnie złagodzić karę.

 

Więcej o: