By uratować swojego opiekuna, suczka wybiegła na ulicę i... zatrzymała autobus!

Tak inteligentne zwierzę to ogromny skarb. Suczka Tigra w sytuacji zagrożenia zachowała się lepiej niż wielu ludzi.

Psy często ratują ludzkie życie - znajdując rannych w gruzowiskach, wyszukując pod śniegiem czy ostrzegając przed niebezpieczeństwem. Ta historia jest jednak zupełnie wyjątkowa. Doszło do niej w Jedlinie-Zdroju, pod Wałbrzychem, a jej bohaterką jest suczka Tigra.

Opiekun psa - pan Anatol - stracił przytomność w lesie niedaleko domu. Wtedy Tigra wybiegła na ulicę, szczekaniem zatrzymała autobus i zaprowadziła jego pasażerów do nieprzytomnego właściciela. Niestety, mimo ogromnych starań suczki i szybko udzielonej pomocy, pan Anatol po kilku dniach zmarł w szpitalu. Psiak trafił pod tymczasową opiekę Fundacji Mania Pomagania, a następnie do schroniska w Wałbrzychu. Prezes fundacji poznała historię Tigry i zaczęła poszukiwać rodziny pana Anatola lub kogoś znajomego, kto mógłby zaopiekować się sunią.

W domu, niedaleko miejsca, w którym stracił przytomność, właściciel psa mieszkał od niedawna. Udało się jednak dowiedzieć, gdzie mieszkał wcześniej. Wówczas poszukiwania nabrały rozpędu. Starszy mężczyzna miał bowiem zostać pochowany przez Ośrodek Pomocy Społecznej w Jedlinie-Zdroju, a istniało podejrzenie, że gdzieś znajduje się jego grób rodzinny.

W poprzednim miejscu zamieszkania jedna z sąsiadek na szczęście wiedziała, że w oddalonych od Jedlina o ok. 20 km Świebodzicach pochowana jest żona i matka pana Anatola. Fundacja dowiedziała się też, że mężczyzna miał dzieci. Te na co dzień mieszkają w Niemczech i dopiero od fundacji dowiedziały się o śmierci ojca.

Kilka dni później rodzina pana Anatola przyjechała do Polski na pogrzeb. Zdecydowali również, że zabiorą suczkę ze schroniska i zamieszka z nimi w Niemczech. Dziś, choć pies pewnie tęskni za swoim ukochanym panem, jest szczęśliwy z nowymi opiekunami.