Kandydaci na studia na wydziale dietetyki poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego spędzili kilka dni w miasteczku namiotowym na terenie uczelni. Dziś rano, zmęczeni, wyszli z namiotów i ustawili się w kolejce przed budynkiem AWF. Dzisiaj bowiem rozpoczęła się rekrutacja.
A obowiązuje nie konkurs świadectw, tylko zasada: "Kto pierwszy, ten lepszy". Czyli uczeń ze słabszymi wynikami może w wyścigu po indeks pokonać znakomitego maturzystę, jeśli złoży dokumenty wcześniej, a dla tego drugiego nie starczy miejsc. Podobnie było kilka dni temu, przy rekrutacji na wydział fizjoterapii, o czym pisaliśmy tutaj.
W miasteczku namiotowym powstały listy kolejkowe. Były sprawdzane co dwie godziny. Całości doglądała mama jednej z kandydatek. Władze uczelni zapewniły "namiotowiczom" dostęp do toalet i pryszniców.
Poruszony widokiem koczujących kandydatów minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin poprosił władze AWF o wyjaśnienia. W liście do władz uczelni napisał, że rekrutacja na zasadzie pierwszeństwa stanowi "zaprzeczenie dbałości o wysoką jakość kształcenia".
Rektor uczelni, prof. Jerzy Smorawiński, odpowiedział, że władze AWF podjęły taką decyzję, bo w ubiegłych latach wielu kandydatów, którzy dostali się na studia, nie zaczęło nauki na AWF. Złożyli bowiem dokumenty do innych uczelni i ostatecznie wybrali inne studia. Poza tym jest niż demograficzny i trzeba walczyć o każdego studenta. Rektor AWF nie wykluczył, że limit osób, które zostaną przyjęte na oblegane wydziały: fizjoterapię i dietetykę, może zostać zwiększony.