Zandberg o słowach Błaszczaka: To jest moralny skandal

• "Moralny skandal, absurd i skrajna niekompetencja"• Tak Adrian Zandberg z Partii Razem podsumował słowa M. Błaszczaka• Szef MSWiA mówił, że zamach w Nicei to efekt polityki "multikulti"

- To jest konsekwencja polityki multikulti, poprawności politycznej - tak szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił przyczyny zamachu w Nicei.

"Błaszczak jest skrajnie niekompetentny"

- Minister Błaszczak pokazuje, że jest skrajnie niekompetentny. Francja nie realizuje polityki multikulturalizmu w takim rozumieniu, jak np. Wielka Brytania. Być może minister Błaszczak tego nie wie, ale wie to każdy, kto przeczytał choć pół książki na ten temat: we Francji zakazane jest noszenie burki, a wszyscy zobowiązani są do przestrzegania republikańskiego kanonu wartości - komentował w Polsat News Adrian Zandberg z Partii Razem.

- Jeżeli minister Błaszczak przez "multikulti" rozumie to, że w jednym kraju żyją przedstawiciele różnych kultur, to mam dla ministra Błaszczaka złą wiadomość: Polska jest krajem, w którym żyją przedstawiciele różnych kultur.  W Polsce mieszka 25 tys. muzułmanów, jest wielu protestantów, są przedstawiciele innych mniejszości - powiedział.

"To jest moralny skandal"

- Ci, którzy przy okazji zamachów wykorzystują sytuację, by rozkręcać nienawiść, nie mówią jednego: jakie mają rozwiązanie? Rozumiem, że dla ministra Błaszczaka idealnym rozwiązaniem jest homogeniczna etnicznie Polska, w której wszyscy są białymi katolikami - mówił Zandberg.

- Moje pytanie brzmi: jak minister Błaszczak, albo minister Jaki, chcieliby do tego doprowadzić? Czy chcieliby tych, którzy są inni, wyznają inna religie, mają ciemniejszy kolor skóry, zapędzić jak przed kilkudziesięciu laty do stodoły? - pytał.

- Nie można obciążać milionów ludzi, którzy są niewinni i żyją pokojowo w Europie, za to, co robią radykałowie. To jest moralny skandal. W Europie mamy dziesiątki milionów  muzułmanów, przeważająca większość z nich jest zintegrowana - dodał.

"Nic dziwnego, że to się dzieje we Francji"

- Nie jest dziwne, że Francja jest areną tego typu wydarzeń - uważa Zandberg. - Radykalizm kwitnie, gdy narastają nierówności społeczne, gdy społeczeństwo nie dba o to, by duże grupy społeczne nie zostawały na marginesie. A tak się stało we Francji - podkreśla. 

- W latach 60. i 70. Francja na masową skale ściągała pracowników z byłych kolonii. I zostawiła ich samych sobie. Zepchnięto ich do blokowisk, poddano społecznemu wykluczeniu. Ekstremiści to nie uchodźcy, którzy dopiero co dotarli do Francji, uciekając przed wojną - dodaje.

ZOBACZ TEŻ KSIĄŻKĘ: "Świat się chwieje. 20 rozmów o tym, co z nami dalej" >>

 

 

Więcej o: